Jesień to idealny czas na wszelkiego rodzaju przemyślenia. Długie wieczory, ciepły koc i my z naszymi własnymi myślami, które bombardują nas co najmniej jak nowe okazje w pobliskim supermarkecie. A do tego zbliżający się koniec roku, którego podsumowanie może albo podnieść nas maksymalnie na duchu, albo zdołować tak, że nie będziemy mieli odwagi robić nowych planów na najbliższą przyszłość.
Od dawna mam poczucie pewnego życiowego niedosytu, im bardziej jesteśmy świadomi otaczającego nas świata i tego, co się w nim dzieje, tym bardziej pragniemy być jego częścią bądź zupełnie przeciwnie, chcielibyśmy się od niego odizolować. Ja odczuwam w sobie narastającą potrzebę zmiany, przeorganizowania swojego życia tak, aby w końcu czerpać z niego jak najwięcej.
Odkąd pamiętam nie wpisywałam się w ogólnie przyjęte normy zachowania i było mnie trudno zmienić, co można nazwać pewnego rodzaju życiową upartością, która ma zarówno swoje zalety, jak i wady. Zawsze myślałam dość schematycznie, że najpierw należy zdobyć wykształcenie, wymarzoną pracę, a następnie założyć rodzinę. Z tego wszystkiego udało mi się tylko to pierwsze, ale nie jestem do końca pewna czy jest to faktyczny powód do dumy. Studia nie nauczyły mnie zaradności życiowej ani innych praktycznych umiejętności, to prawda, że miałam okazję godzinami słuchać wspaniałych wykładowców opowiadających o historii i kulturze krajów anglojęzycznych czy o bardziej prozaicznej gramatyce oraz słowotwórstwie. Niestety nie była to szkoła życia, a raczej pewnego rodzaju egzystencja pod parasolem ochronnym, wystawiwszy spod którego nogę można było porządnie się zmoczyć.
Nie mogę pogodzić się z codzienną rutyną, kiedy apetyt na życie mam coraz większy. To tak jakby zjeść kawałek najpyszniejszego na świecie ciasta, który traci swój niesamowity smak, gdy jemy go codziennie w pośpiechu, nie mając zupełnie czasu na rozkoszowanie się wachlarzem smaków płynących z jego smacznego nadzienia czy świeżych sezonowych owoców, które za każdym razem dodają temu ciastu wyjątkowej świeżości. U mnie osobiście powoduje to odczucie pewnej życiowej klaustrofobii, która zaczyna mi coraz bardziej doskwierać.
Tak też popadłam w straszną rutynę, życie w pędzie podszyte stresem i ogromną niepewnością związaną z moją przyszłością. Brak czasu na to, co faktycznie ważne, czyli rodzinę, przyjaciół, rozwój osobisty czy podziwianie otaczającej mnie przyrody. Nie jestem trybikiem, który chce za wszelką cenę brać udział w wyścigu szczurów, co nie znaczy, że jestem całkowicie pozbawiona ambicji.
Ogromnym kubłem zimnej wody, który wylał się na moją głowę zupełnie znienacka, była informacja o śmierci osoby, mieszkającej po sąsiedzku, której wprawdzie nie znałam osobiście, ale widywałam dość często w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Dowiedziałam się o niej miesiąc po fakcie i byłam niesamowicie zdziwiona tym, że wszyscy dookoła o wszystkim wiedzieli. Dało mi to bardzo wiele do myślenia, a mianowicie to, że skupiam się na totalnie niewłaściwych rzeczach i powoli przestaję żyć swoim własnym życiem, życiem z perspektywy ludzkiej, a nie tej związanej z pracą. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam oszałamiającej kariery, nie zarabiam wielkich pieniędzy, bo pewnie wtedy byłabym usprawiedliwiona w kwestii pewnych zaniedbań życiowych. Niestety, właściwie gonię, ale nie dokładnie wiem za czym, bo gratyfikacja jest niewspółmiernie niska do tego, jak bardzo życie zaczęło mi przeciekać przez palce. Czasem chciałabym mieć inteligencję poniżej przeciętnej, trwać we własnym świecie i być zadowoloną z rzeczy błahych, nie wiedząc, że można inaczej. Niestety sama świadomość życia, które chciałabym wieść jest niewystarczająca, jeżeli z pewnych powodów nie jestem w stanie zrealizować swoich marzeń. U mnie głównym powodem są blokady psychiczne, których nabawiłam się w ciągu kilku lat pracy w miejscach, które odcisnęły negatywne piętno na mojej psychice, skazę w postaci irracjonalnych lęków dotyczących tego, co nowe oraz tego co, nieznane. Na szczęście zmieniwszy pracę zaczęłam powoli dochodzić do siebie, ale schorzeń, których można nabawić się w mgnieniu oka, o wiele trudniej jest się pozbyć.
Wracając do tego, że obecnie totalnie nie wiem, co dzieje się w moim najbliższym otoczeniu, ponieważ skupiam się głównie na pracy zawodowej i na tym, żeby po prostu przetrwać. Mam narastające poczucie, że potrzebuję zmiany i to zmiany radykalnej, która nie będzie polegała na podcięciu końcówek włosów, czyli odmiany praktycznie niezauważalnej.
Moim marzeniem jest całkowicie zmienić otoczenie, aby móc nabrać pewnej perspektywy. Ciężko jest dostrzec niektóre problemy, nie mogąc złapać odpowiedniego dystansu. Chciałabym prowadzić życie wolne od przymusów i wyrzeczeń, a wręcz przeciwnie chciałabym wypełnić je pasją do tego, co robię i dzięki temu osiągać rezultaty, na które z pewnością mnie stać, ale obecnie nie jestem w stanie rozwinąć skrzydeł w tym, w czym faktycznie mogłabym być dobra. Marzę o rzeczach prostych, o porankach spędzonych na ganku z gorącym kubkiem herbaty w ręce podziwiając piękno otaczającej mnie przyrody oraz o wieczorach w towarzystwie osób, które są dla mnie zwyczajnie ważne. Dni wypełnionych ciężką pracą, ale taką, która nie tylko przynosi konkretne zarobki, ale również ogromną satysfakcję z tego, co się robi. Życie bez celu, bez konkretnej wizji, to życie nijakie, to egzystencja, która pewnego dnia może nas totalnie przytłoczyć i zwyczajnie odebrać nam radość z tego, że mamy okazję istnieć, przez kilka sekund w porównaniu do tego od jak dawna istnieje nasza planeta. Mam ochotę zwolnić i nie patrzeć ciągle na zegarek, myśląc z przerażeniem, że znowu nie zdążyłam dokończyć tego, czego oczekują ode mnie inni.
Często słyszę, że powinnam zrobić to czy tamto, bo wszystko jest w zasięgu mojej ręki. Zakamarki naszej psychiki są nieprzeniknione i w pewnych przypadkach takie słowa mogą być faktycznie motywujące, natomiast w innych potrzebna jest konkretna pomoc, wyciągnięcie ręki, która z pewnością nie będzie odrzucona. Mam nadzieję, że pewnego dnia zdołam w końcu wypłynąć na szerszą wodę i złapać prawdziwy wiatr w żagle. Pamiętajmy o tym, że warto podążać za marzeniami i wiedzieć, kiedy poprosić o pomoc.
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by: Jonathan Borba, JESHOOTS.COM, Aline de Nadai, Damir Kotorić, Irina, Marek Rucinski, Jon Tyson, Jonathan Borba, Austin Distel, Jessica Rockowitz, Raspopova Marina, Allison Heine, Alexander Schimmeck on Unsplash
I love this line "It’s like having the best piece of cake in the world, which loses it’s wonderful taste when we devour it everyday in a hurry". So true. Stopping to really appreciate what we have is very important.
This is so me. I need to stop chasing dreams and start living for now.
I get it! I am working on living for the now. Life is short, after all.
It is amazing how quickly life can pass you by when you are wrapped up in work and other things. I have been stuck in a world that was ever evolving as I paid more attention to work then I did the world around me. It took a long time for be to be able to stop myself and start to pay more attention to the life around me. But I'm so glad that I did.
I've been rushing forward all my life until sickness took over in December 2018, and since then I've been forced to stop and re-evaluate things. Despite being ill I'm living more than I've ever lived before, and considering how little I'm doing, that's saying something about how meaningless my prior goals were.
Maybe we should all start living for now. I love your perspective.
I am a BIG dream chaser, so I really needed this today. Thanks so much for sharing this with us!
I am trying to tackle my dreams but I have been been detoured because I don't have the right skills or the right way. I need help to figure out how to chase those dreams because apprently I am doing it all wrong.
Piękny tekst Natalio, i to jest kolejny krok. pewnie tego nie dostrzegasz, ale już już jesteś gotowa na wyższy stopień. (twierdząc, że ciężko jest sie przełamać i pozostały lęki) Tzn, przeczytałam uważnie i wiem, że poprzednia praca zaniżyła Twoje loty, ta w kórej jesteś lekko je podniosła. Sama wiesz co masz robić, ale jeszcze szukasz. Więc na pewno to przyjdzie. Może Ktoś zaoferuje Ci nowe miejsce, nowe stanowisko, lub zmienisz otoczenie. Jestem pewna, że w odpowiednim momencie to zrealizujesz. Czasem warto jeszcze chwilę poczekać.
I feel this SO hard. I've gone through times where I feel like I've not lived up to my potential. But guess what? There's time for us!!
I love the openness of the writing, and the message is wonderful. I hope to be better about living for now rather than always struggling to be better.
I get this. It's happened to me before. Always chasing the next best thing.
What a lovely article, I think you are very brave to publish something so personal! I wish you good luck and continue to be courageous!
I think we all get so busy living life in full speed that we forget to concentrate a bit on the important things in life. It is good to take a breath and evaluate where we are and where we should be, depending on our stage of life. Everything changes over time.