Koniec roku niezmiennie wiąże się z blogowymi wpisami dotyczącymi pewnych podsumowań i planów na przyszłość. Zawsze starałam się obmyślać wszystko co do najmniejszego szczegółu, bo z natury jestem osobą, która nie lubi elementu zaskoczenia, a przynajmniej niespodzianek z rodzaju „nieprzyjemny kuksaniec” od losu. Czyli w każdego Sylwestra myślałam sobie: „Tak, od jutra zmienię diametralnie swoje życie!” I wiecie, co? Nigdy nic się nie zmieniało. Nie dostałam wymarzonej pracy, nie zostałam wybitnym sportowcem, nie spotkałam księcia z bajki. A dlaczego? Bo tak szybko jak zaplanowałam sobie przyszłość, tak szybko o wszystkim zapominałam. Po Nowym Roku zawsze wracałam do codziennej, bezpiecznej rutyny, która znowu sprawiała, że się dusiłam i miałam poczucie życiowej klaustrofobii.
Dlatego w tym roku nie mam żadnych postanowień noworocznych, ani oczekiwań wobec losu. Nigdy nie możemy zaplanować wszystkiego w stu procentach, ponieważ na naszą rzeczywistość ma wpływ mnóstwo czynników, które często są zaskakujące i trudne do przewidzenia, takie jak choroba, rozstanie czy utrata pracy. Poza tym, kiedy nastawiamy się na zbyt wiele, a po kilku miesiącach widzimy, że nic, absolutnie nic nie idzie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, sprawia że czujemy się źle, tracimy nasze poczucie wartości i pewność siebie. Co gorsza, zaczynamy porównywać się do innych, a w szczególności do tych, którzy odnoszą sukcesy i w konsekwencji kończymy siedząc na kanapie przed telewizorem, zajadając lodami kolejne smutki i smuteczki. W ten oto sposób tworzy się błędne koło, które będzie miało szansę zmienić swój bieg dopiero w okolicach następnego Sylwestra.

Po co się dręczyć? Po co się męczyć? Po co uprzykrzać sobie życie, które już i tak jest niełatwe? Jeżeli odpowiecie sobie na te i inne pytania, dojdziecie do wniosku, że warto jest dążyć do realizacji marzeń, ale trzeba podejść do tej kwestii w trochę inny sposób, a z pewnością z nieco większym dystansem.
Kiedyś usłyszałam bardzo mądre słowa, że tylko te marzenia, które są celami z deadline’m, są coś warte. Może nie dokładnie tak to szło, ale ja to w ten właśnie sposób zinterpretowałam.
Dlatego w 2020 roku nie stanę się Miss Polonia, nie wezmę udziału w Runnmageddonie, nie znajdę księcia w srebrzystej zbroi, ani nie zamieszkam w willi na przedmieściach Warszawy. Mam natomiast 3 konkretne cele na ten rok, zdaję sobie sprawę z tego, że być może nie wszystkie z nich uda mi się zrealizować, ale wiem także, że z pewnością życie zdąży mnie zaskoczyć i uda mi się osiągnąć to, o czym w ogóle nie marzyłam.
- Zakup mieszkania oraz jego urządzenie.
- Sprawienie, że moja pasja stanie się źródłem mojego dochodu lub podjęcie dodatkowej pracy, która będzie bliska moim zainteresowaniom.
- Ustatkowanie się, ale nic na siłę.

Jeżeli chcielibyście mnie wesprzeć co do drugiego punktu na mojej liście, pamiętajcie o tym, że można ze mną zawsze nawiązać kontakt, ponadto dzielenie się moimi tekstami również pomaga mi docierać do nowych odbiorców nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
A czy wy tradycyjnie planujecie w Nowy Rok swoją przyszłość, a może ustalacie sobie jednak cele z deadline’m? Jakie są wasze doświadczenia z postanowieniami noworocznymi?
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by Thought Catalog, Jamie Street, S O C I A L . C U T on Unsplash
I don't bother with resolutions. I just make a list of things I resolve not to do. Much easier ;)
I haven't made New Year's resolutions in many years. It's like they are set up to not succeed. I try more to make every morning a fresh start. And then periodically through the year re-evaluate.
surprisingly i didn't make new year resolution this year and it never crossed my mind to to so but at the same time, i have goals i want to accomplish, but i dont want it to be in such a way that i neglect other aspect of my life trying to fulfill two or three goal.. I undersant where you are coming from and i agree with you.. Have a Heavenly New Year and a Prosperous Year ahead.
I stopped doing New Year's Resolutions many years ago. I believe if you want to do something or change something you don't need to wait til Monday, the first of the month or a new year. You can do it now.
I've alway heard that a goal without a deadline is just a dream. It's so true that often people start a new year with huge dreams, but never actually put any action into achieving them. Good for you for setting goals and taking steps toward the life you want to live. Best wishes.
I didn't make New Years resolutions either. I think that it's better to work on our goals on a daily basis. It's all about attitude and discipline. I hope that you had a wonderful NYE!
I prefer to just set intentions and be more intentional with my goals. Thanks so much for sharing this with all of us!
I love this so much! There are times to worry and makes decisions, and others to celebrate and feel free of everything else!
I love this post and will make my son read it who makes trouble at every party/event. Also I like your way of thinking and yes there is time for making decisions and time to just be lazy.
I've just given up on making resolutions. Instead, I'm focusing on ongoing personal development, growth and wellness.
I tend to stray away from super huge goals around this time of the year. If I need to make a bug change, I wont wait until New Years to start it.
I always stick to my resolutions, but I also make with the complete intention to exec them. I love the accomplishment aspect.
I personally love setting big goals, but love your perspective on this! Cheers to an amazing year and living our most authentic lives in 2020!
My experience is to not go crazy with my list in January, I actually just chose 1-2 things and I keep building as the year goes by. As soon as I make a habit I chose the next one.
I love this! I hope you fulfil all your goals :) Wishing you a Happy New Year.