Nieznane to to, co od zawsze pobudzało wyobraźnię ludzi. Któż z was nie chciałby przeżyć przygody, którą mógłby później opowiadać swoim dzieciom, a w dalszej perspektywie nawet wnukom? Któż z was nie chciałby zamieszkać w miejscu, o którym od zawsze marzył, i które pragnął poznać z punktu widzenia mieszkańca, a nie tylko turysty? Osobiście, rozważałam kiedyś życie za granicą i byłam bliska osiedlenia się w co najmniej dwóch krajach, jednak zawsze dochodziłam do wniosku, że nie ma na ziemi piękniejszego miejsca do życia niż Polska. To przekonanie było z pewnością związane z moimi przyzwyczajeniami, upodobaniami oraz tym, jak zostałam wychowana. Muszę przyznać, że wciąż doceniam i miło wspominam tą możliwość poznania mieszkańców krajów takich jak Grecja czy Niemcy, ponieważ poszerzyło to nie tylko moje horyzonty, ale także pozwoliło mi poznać realia panujące w krajach, które od zawsze niezmiernie mi się podobały. Oczywiście w każdym z nich znalazłam coś dla siebie, nie obyło się jednak bez aspektów, z którymi na dłuższą metę byłoby mi trudno się pogodzić.
O ile przeprowadzki za granicę w obecnych czasach nie są aż tak wielkim wyzwaniem, jak to było zaledwie kilkadziesiąt lat temu, to jednak mając rodzinę jest to logistycznie nieco trudniejsze. Dzisiaj chciałabym przedstawić wam Lauren Covino Smith – autorkę bloga The Expat Chronicle, która jest nie tylko wspaniałą żoną, ale również mamą, która postanowiła przenieść się wraz ze swoją rodziną do malowniczej Barcelony – miasta, które naprawdę skradło jej serce. A na jak długo? Tego zaraz się dowiecie!

Passion Piece: Czy mogłabyś powiedzieć moim czytelnikom kilka słów o sobie?
Lauren: Oczywiście! Pochodzę z Jersey, a większość swojego życia mieszkałam na, jak nazywają to miejsce jego rodzimi mieszkańcy, „Jersey Shore” ze słonawym powietrzem oraz białymi piaszczystymi plażami. Od 10 lat jestem żoną Tony’ego, który jest moim prawdziwym „rycerza w srebrzystej zbroi”. Wychowujemy wspólnie trójkę naszych dzieci (w wieku 8,6 i 2 lat). Od zawsze kochałam pisanie, architekturę wnętrz, przerabianie mebli i fotografię. O tak, udałabym się w najdalszą i najdłuższą podróż w zamian za olbrzymi talerz nachos w akompaniamencie kieliszka Sangrii!
Passion Piece: Pochodzisz ze Stanów Zjednoczonych. Dlaczego zdecydowałaś się przeprowadzić do Europy?
Lauren: Przeprowadzka za granicę była czymś, o czym rozmawialiśmy z mężem odkąd dowiedzieliśmy się, że jego obecna praca w korporacji mogłaby pozwolić nam na takie posunięcie. Główna siedziba jego firmy znajduje się w Genewie – w Szwajcarii, więc tak naprawdę nie był to do końca nasz wybór, aby przenieść się do Europy, ale raczej jedna z najrozsądniejszych lokalizacji. Szczerze mówiąc, jeżeli mielibyśmy się przenieść gdzieś indziej niż do Europy, nie jestem pewna tego, czy bylibyśmy tym wszystkim aż tak bardzo podekscytowani. Kocham tą część świata bezwarunkowo, a to uczucie zakiełkowało we mnie 10 lat temu, kiedy mój mąż i ja wybraliśmy się tu na rejs z okazji naszej pierwszej rocznicy ślubu.

Passion Piece: Wybraliście przepiękne państwo w południowej części naszego kontynentu, które z pewnością jest dla wielu wymarzonym miejscem na ziemi. Czy Hiszpania była pierwszą destynacją na waszej liście?
Lauren: Było jeszcze kilka innych lokalizacji, które moglibyśmy wybrać przenosząc się do Europy – Genewa, Paryż, Londyn. Każda z tych możliwości miała oczywiście swoje plusy i minusy. Kiedy dowiedzieliśmy się, że Barcelona była również w zasięgu ręki, nasze serca zaczęły dosłownie unosić się z podekscytowania. Słyszeliśmy wówczas tylko dobre opinie na temat tego miejsca – jedzenie, pogoda, ludzie, kultura. Wiedząc, że moglibyśmy kiedyś nazwać to miasto naszym domem, zostaliśmy utwierdzeni w przekonaniu, że przeprowadzka właśnie tam byłaby słuszną decyzją.
Passion Piece: Jesteś mamą i żoną. Czy mając swoją własną rodzinę było ci ciężko zmienić całe dotychczasowe życie? Co było dla ciebie największym wyzwaniem?
Lauren: Zdecydowanie! Będąc mamą chcesz, aby twoje dzieci czuły się bezpiecznie, a także żeby miały pewną stabilność w swoim życiu domowym. A tutaj nagle pakujemy cały nasz dom, zostawiamy za sobą wszystko, co było naszym dzieciom znajome i w zasadzie prosimy je, aby zaczęły wszystko od nowa w totalnie obcym kraju. Mówimy tutaj o głównym poczuciu winy ze strony matki. Martwiłam się ciągle jak poradzą sobie z przystosowaniem – do języka, międzynarodowej szkoły czy miejskiego życia. Mój mąż jest bardzo zrównoważoną osobą i ciągle zapewniał mnie, że wszystko będzie dobrze, a w rezultacie nasze dzieci staną się po prostu silniejszymi jednostkami. To naprawdę podnosiło mnie na duchu! Największym wyzwaniem przy przeprowadzce za granicę z maluchami było dostosowanie się do publicznych środków transportu! Sprzedaliśmy wszystkie nasze samochody w USA i teraz w Hiszpanii polegamy tylko i wyłącznie na autobusach, metrach oraz pociągach. Będąc singielką dałoby mi to z pewnością poczucie swobody! Będąc mamą mojej trójki szkrabów jest to prawdziwe wyzwanie! Ale przyzwyczailiśmy się do tego i zaakceptowaliśmy wielkomiejski styl życia. Sądzę również, że w ciągu dwóch ostatnich lat korzystając z transportu zbiorowego, moje dzieci stały się w pełni świadome swojego otoczenia oraz wyrobiły w sobie dobrą orientację w terenie. Niesamowicie się to wszystko obserwuje!

Passion Piece: Prowadzisz stronę internetową, na której dzielisz się swoimi doświadczeniami z życia emigrantki. O czym warto pamiętać przed przeprowadzeniem się za granicę?
Lauren: Najlepszą radą, którą kiedykolwiek uzyskałam przed przeprowadzką za granicę, była ta, której udzielił mi jeszcze w Stanach Zjednoczonych pediatra moich dzieci. Omawiając możliwe szczepienia i medyczne potrzeby w nowym kraju, wyczuł on moje zmartwienia i po prostu powiedział: „To nowoczesny świat. Nie wybierasz się do kraju trzeciego świata. Znajdziesz tam wszystko, czego potrzebujesz”. I ta prosta rada pozostała przy mnie w trakcie całego tego procesu przeprowadzki oraz aklimatyzacji. Gdy tylko czułam się przytłoczona starając się rozwiązać napotkane przeze mnie trudności w Barcelonie, zawsze myślałam o jego słowach. Pomogło mi to spojrzeć na te drobne problemy w szerszym kontekście. I ten doktor miał RACJĘ. Znalezienie tego, czego potrzebowałam mogło zająć mi nieco więcej czasu, ale zawsze mi się to jakoś udawało. To naprawdę współczesny świat.
Passion Piece: Czym różni się kultura hiszpańska od tej amerykańskiej? Czy zmierzyłaś się kiedykolwiek z jakimiś niezręcznymi sytuacjami?
Lauren: To nie żaden sekret, że Amerykanie są przepracowani i zestresowani. Zmuszamy się, aby być kimś więcej, zrobić coś więcej czy mieć coś więcej. Największą różnicą, jaką zauważyłam odnośnie kultury hiszpańskiej, jest zadowolenie ludzi. Szpanowanie brykami i wielkimi domami nie jest ich wielkim priorytetem. Natomiast bardzo ważna jest dla nich wolność oraz rodzina. Weekendy nie są wykorzystywane na załatwianie zaległych spraw, robienie nadgodzin czy utrzymanie domu. Są spędzane na relaksacji, cieszeniu się dobrym jedzeniem i towarzystwem przyjaciół oraz najbliższych. W niedzielę większość restauracji i sklepów jest zamkniętych. Tak samo dzieje się w ciągu tygodnia w godzinach od 14 do 17. Wszystkie drzwi się wtedy zamykają, a Hiszpanie uciekają do domów lub lokalnych kawiarni, aby napić się cerveza (piwa) oraz odbyć ciekawą rozmowę. Życie w Hiszpanii jest „tranquilla”, jednak jako Amerykanie mamy jeszcze wciąż nastawienie ukierunkowane na szybkie osiąganie naszych celów, aczkolwiek doceniamy to, że możemy nieco zwolnić i żyć w tym momencie jako rodzina.
Passion Piece: Czy bywa, że starasz się przenieść swoją amerykańską naturę na zagraniczny grunt? Jak reagują na to tubylcy?
Lauren: Napisałam dość zabawny artykuł na mojego bloga – The Expat Chronicle – i niedawno zatytułowałam go następująco: „4 cechy emigrantki, które nigdy się nie zmienią”. Zasadniczo opisuję w nim cechy własnego charakteru, pomimo tego w jaki sposób mogą one lub nie być przyjęte przez nasze międzynarodowe grono przyjaciół w Hiszpanii. Na przykład, jestem bardzo sarkastyczną osobą. Zauważyłam, że Hiszpanie oraz inne Europejskie kultury nie bardzo. Ale to część mojej osobowości, która pomogła mi śmiać się, kiedy przechodziłam przez trudne sytuacje oraz sprawiła, że moi amerykańscy przyjaciele również się uśmiechnęli. Nigdy nie zauważyłam, aby to się zmieniło, to po prostu ja. Jestem również osobą, która uwielbia przytulać innych. To część mojego włoskiego dziedzictwa. Pytałaś mnie o kłopotliwe sytuacje. Na dziedzińcu szkolnym zdarzyło mi się uściskać rodziców uczniów wywodzących się z innych kultur, później zdałam sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie powinnam tak postępować, bo mogło to być sprzeczne z ich wierzeniami religijnymi. Jest to coś, o czym staram się teraz pamiętać, ha!

Passion Piece: Hiszpania jest znana z jedzenia, flamenco i tequili. Za co cenisz ją najbardziej? Czy jest coś, co chciałabyś zmienić?
Lauren: Jedzenie jest naprawdę smaczne, tak jak wspomniałaś! Zawsze, kiedy latem wracamy do USA, nasze żołądki muszą przystosować się do amerykańskiego jedzenia. Owoce mają w Hiszpanii żywe kolory i są tak słodkie jak cukierki. Warzywa są super chrupiące i pełne smaku. Mięsa również smakują inaczej oraz zawierają mniej tłuszczów/oleju. I te ceny! Jedzenie i napoje są w Barcelonie niedrogie, więc mamy okazję jeść obiady poza domem nieco częściej, co naprawdę kocham!
Jeżeli miałabym wspomnieć jedną rzecz, którą chętnie zmieniłabym w tym mieście, to byłby to brud. Wiem, że to zabrzmi głupio, ale jako mama opiekująca się trzema szkrabami, która dość często zabiera je na krótkie wycieczki do parku, wiem że takie wyjścia mogą zamienić się w totalny chaos! Opady deszczu są niezmiernie rzadkie w Hiszpanii i z tego powodu ciężko jest znaleźć tam wielkie połacie trawy. Dlatego też parki i place zabaw to zazwyczaj brud, kurz i piach. Ugh, same problemy, to sprawia, że większość rodziców pozwala dzieciakom biegać tam boso haha. Ja jeszcze nie jestem na tym etapie!
Passion Piece: Czym różnią się Hiszpanki od kobiet, które znałaś w swoim rodzinnym kraju? Jak funkcjonuje hiszpańska żona w świecie macho?
Lauren: Jedną z pierwszych rzeczy, które zauważyłam u moich hiszpańskich przyjaciółek była ich transparentność. Ludzie są tam bardzo bezpośredni. Mogą oczywiście mówić pewne rzeczy z uśmiechem na twarzy, ale nie tracą czasu na owijanie w bawełnę. Na przykład: „Dlaczego twoje dziecko płacze?”, „Twoje dziecko potrzebuje płaszcza!” i „Jak tam ten wasz prezydent?” to wszystko było mi powiedziane na jakimś etapie mojego pobytu w Hiszpanii. I jako osoba, która nie obraża się zbyt łatwo, uważam takie podejście za dość orzeźwiające! Jestem osobą, która lubi po prostu przechodzić do rzeczy. Jako matki, Hiszpanki wydają się takie spokojne! Nigdy nie widziałam, aby krzyczały na swoje dzieci w autobusie czy na placu zabaw. Kiedy dziecko wpada w furię, ich twarze pozostają pozbawione wyrazu i radzą sobie z taką kryzysową sytuacją bez większych emocji. Jest to dla mnie dość fascynujące, ponieważ osobiście robię się ciut porywcza, kiedy moje dzieciaki dokazują. A jeżeli chodzi o ich funkcjonowanie w męskim świecie macho, z pewnością dobrze sobie radzą! Większość Hiszpanek, które poznałam ma kwitnące kariery i do tego całkiem dobrze zarabiają.
Passion Piece: Co cię pasjonuje?
Lauren: Myślę, że generalnie jestem osobą pełną pasji! Oczywiście, moje małżeństwo i trójka wspaniałych dzieci to kwestie, które są na szczycie mojej listy. Na stopie prywatnej, jak już wspomniałam, kocham pisać i posiadam dyplom z dziennikarstwa. Dlatego też stworzenie mojego bloga i dzielenie się naszymi doświadczeniami z życia na obczyźnie jest dla mnie ogromnym darem! Mam obsesję na punkcie projektowania wnętrz, dekorowania i przerabiania mebli. Przed przeprowadzką do Hiszpanii miałam dobrze prosperujący biznes polegający na przeróbce mebli, który nazywał się LuLu Restorations. To był naprawdę niesamowity i kreatywny outlet, który pomógł mi zachować równowagę w życiu matki. I ostatnia rzecz, pasjonują mnie także nowe przygody, czyli wszystko co niespodziewane. Życie powinno polegać na poddawaniu się ciągłym wyzwaniom, które pozwalają nam się ciągle rozwijać. Jeżeli pozostajemy w jednym miejscu cały czas, życie staje się dość nudne. Dlatego też mieszkanie na obczyźnie i doświadczanie tego wszystkiego wraz z moimi dziećmi, sprawiło że jesteśmy otwarci na wszystko, czym może zaskoczyć nas jeszcze życie. Jest to ekscytujący czas, a obserwowanie tego wszystkiego z perspektywy moich dzieci jest bezcenne!

Passion Piece: Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
Lauren: Myślę, że za 10 lat będziemy wraz z mężem chcieli osiedlić się gdzieś na dobre, aby nasze dzieci miały nieco więcej stabilności. Bycie emigrantami jest cudownym rozdziałem w naszym życiu, który będziemy zawsze czule wspominać. Ale w pewnym momencie, będziemy również chcieli ofiarować naszym dzieciom „korzenie”. Tylko czas pokaże, gdzie właściwie one będą …
Passion Piece: Jakim mottem chciałabyś podzielić się z moimi czytelnikami?
Lauren: Kiedy w liceum zostałam poproszona, aby napisać wypracowanie na temat mojego osobistego motta, wybrałam to, którego autorem był Henry David Thoreau. „ Idź pewnie w kierunku swoich marzeń. Żyj życiem jakie sobie wyobraziłeś”. I nawet dzisiaj, 20 lat później, to motto jest dla mnie prawdziwe. Wszyscy w głębi serca mają jakieś marzenia. Wizję tego, jakby chcieli, aby wyglądało ich życie. Ale tylko ci, którzy wierzą prawdziwie, z pewnością siebie, że mogą spełnić swoje marzenia, osiągają to, czego pragną.
Passion Piece: Dziękuję ci za tą niezwykle inspirującą rozmowę i mam nadzieję, że wkrótce opowiesz nam o miejscu, w którym zdecydujecie się zapuścić swoje korzenie na dobre.
Nieważne w jakim miejscu na świecie przyjdzie wam żyć, ważne jest to, abyście zawsze mieli przy sobie osoby, na których wam zależy i z którymi będziecie mogli wspólnie przeżywać nowe przygody. A wy gdzie chcielibyście zamieszkać?
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by: Lauren Covino Smith
Thank you so much for this opportunity to share our experiences as Expats!
It sounds like fun living in Spain! I remember visiting years ago and seeing how relaxed people were. But it could get frustrating when everything was shut down. I love her motto!
These basically interviews with normal people inspire me more than those you have VIPs. They are full of reality. Beautiful.
I love this interview and really appreciate what you said about not changing the person you are.
This interview was on point. I love the fact that Spain's food is fantastic. I would love to live in Europe.
Absolutely loved this interview! It was so real and heartfelt. Outstanding!
That sounds lovely. I used to live abroad with the kids, and would love to do so again. Spain sounds great.
Barcelona is beautiful and the weather is just amazing, great destination choice for living abroad with kids. XO, MJ https://www.lush-fab-glam.com
I don't think I would like to live overseas because it is too far away from my family. However, it would be fun to spend a summer or a season living abroad. Maybe in London or Italy.
OMG i love interviews of people. It's so interesting to learn more about others. I love that this is a series!
I didn't know about Lauren and from your post, I started knowing her. It's great to do an interview with normal people and just don't stick with famous ones.
Nice of you to feature her. I would like to move to Europe, too. :)
It was really nice to read about her. I enjoyed it. Thank you for sharing.
it sounds like fun living in spain! me and my family would love to visit europe but first you need to work work work!
I always love meeting new people and your blog always bring me the opportunity to know about other fellow bloggers... I uses to live in Geneva and Madrid. Cool post!
What a great feature piece! I have always thought how fun it would be to live abroad and discover the world.
It seems like your life in Spain is amazing.Interesting to read all these experiences through an interview.
Oh how I could totally live vicariously through Lauren! I would love this to be my life, and living abroad I think teaches kids about other cultures as well as tolerance, which I think are both so important.
I love reading Lauren's interview as there were really interesting things! I love how she is enjoying Spain and the empowering quote she was given during high school that inspired her 20 years later.