Och! Szczęśliwym jest ten, kto od razu wie do czego został stworzonym. Niestety ja, kiedy rozdawali ten przywilej w gratisie, akurat nie stałam w dobrej kolejce, pewnie zawiesiłam się gdzieś we własnych myślach lub przyglądałam się czemuś, co akurat mnie zaciekawiło.
Taki stan pewnie nie ciążyłby mi wcale, gdyby nie to, że nie ominęłam już tej kolejki po przenikliwy umysł. Im więcej rozumiemy, im więcej widzimy, im więcej czujemy tym bardziej zaczynamy zastanawiać się nad sensem własnego życia i tym, ile jest ono właściwie warte.
Świadomość jest czymś, co może nam ciążyć, dlatego czasem zazdroszczę tym, którzy przyjmują życie takim, jakie jest, a ich egzystencja sprowadza się do zaspokojenia podstawowych potrzeb i tyle, bez żalu i bez chęci sięgania po więcej.
Z jednej strony to bardzo wygodne, ponieważ akceptacja pewnego stanu rzeczy pozwala nam odnaleźć się w danej rzeczywistości i nawet jeżeli nie jest ona idealna, to my mamy do niej neutralny stosunek.
Tak główkując i zastanawiając się nad tym, co mogłabym robić poza pracą, wpadłam na genialny pomysł prowadzenia bloga. Międzynarodowe wywiady, teksty, które mógłby przeczytać każdy, niezależnie od miejsca zamieszkania. To było to!

Jednak nic nie pozostaje stałym, to co sprawiało mi przyjemność, przestało mi wystarczać, ponieważ zauważyłam, że mimo włożonych w moją pracę starań, nie osiągnęłam wielkiego sukcesu, choć nie mogę zaprzeczyć, że pisanie niektórych z tekstów nie przyniosło mi satysfakcji, uśmiechu na twarzy czy oczyszczenia duszy i umysłu.
Dzisiaj, siedząc i stukając miarowo w klawiaturę, wiem że jestem inną osobą niż cztery lata temu, kiedy startował mój blog. Nie, nie nadgryzł mnie ząb czasu, choć pewnie na mojej twarzy przybyło kilka nowych bruzd. Jestem inna, bo w ciągu tych kilku lat przeżyłam zarówno wzloty, jak i upadki, które ukształtowały nową, być może nieco mądrzejszą ja.
Wiem, czego mi w życiu brakuje, ale nie jestem na tym etapie w stanie tego osiągnąć. Dlatego postanowiłam, że zamiast płakać w samotności i obżerać się przed telewizorem dobrymi, acz niezbyt zdrowymi smakołykami, wolę wyjść do ludzi, a do tego takich zupełnie nowych, których chciałabym poznać.
Stąd też pomysł na przyłączenie się do świetnej inicjatywy, jaką jest Fundacja Kobieca Przystań, zrzeszającej kobiety, pragnące zmian oraz pomagania innym. Zdecydowałam się sprawdzić czy byłoby to coś dla mnie, wiedząc że nie dysponuję dużą ilością wolnego czasu, który mogłabym poświęcić na wolontariat. Świetnym okazało się to, że mogę zrobić coś dla innych, nawet jeżeli jest to niewielka cegiełka i nigdy nie będę wolontaryjną przodowniczką, co zresztą mi nie przeszkadza. Z pewnością poznanie tak wielu różnorodnych kobiet, o tak wielu pasjach i talentach, pozwala mi spojrzeć na siebie samą z nieco innej perspektywy.

Gdy wymagamy od siebie zbyt wiele, a na danym etapie życia nie jesteśmy akurat w stanie czemuś sprostać, rodzi się w nas frustracja. Poczucie, że jesteśmy niewystarczający, nic nie warci, co zresztą nie jest prawdą, mamy wiele, ale musimy się skupić na tym, co akurat tu i teraz możemy osiągnąć. Czasem to, co tak przytłaczało nasze myśli, może okazać się nic niewartym lub wręcz przeciwnie, może to być cel, który będzie w zasięgu naszej ręki, kiedy tylko będziemy na to gotowi. Dlatego dzisiaj chciałabym wam coś wyznać. Mam na imię Natalia i jestem wolontariuszką.

Jeśli odwiedzasz mnie pierwszy raz…
Natalia Gerlich – nauczycielka języka angielskiego z zawodu, blogerka z pasji (Passion Piece).
Dzięki prowadzeniu rozmów z osobami wywodzącymi się z różnych środowisk oraz krajów, zaczęłam interesować się tym, w jaki sposób funkcjonują w swoim najbliższym otoczeniu, jak osiągają sukcesy i realizują marzenia, ale i tym w jaki sposób radzą sobie z trudnymi sytuacjami życiowymi oraz traumami. Te rozmowy pozwoliły mi na kształtowanie w sobie empatii oraz otwartości dla drugiego człowieka. Kiedyś pomyślałam sobie o tym, że wspaniale byłoby pomagać innym, a w szczególności tym, którzy nie mogą poradzić sobie samodzielnie z trudnościami oraz ograniczeniami napotykanymi na różnych etapach swojego życia. Stąd moja chęć uczestnictwa w akcjach, które mogą pomóc innym w realizacji swoich marzeń oraz rozwijaniu swojego ukrytego potencjału.
Dlaczego Fundacja Kobieca Przystań? Pomyślałam, że to może być początek fajnej przygody, przygody, która zmieni nie tylko moje życie, ale i życie ludzi wokół mnie. Jest to również element terapii, której regularnie się poddaję, terapii, która ma na celu wydobycie ze mnie tego, co dobre i tego, co wartościowe.
Jeżeli masz ochotę poznać mnie nieco bliżej to zachęcam cię do przeczytania wywiadu, którego miałam okazję udzielić, po udziale w konkursie Blogs from heart dla jego organizatora.
Dowiesz się z niego:
- jak powstał mój blog,
- w jaki sposób „uczę się siebie”,
- dlaczego właściwie piszę i jak pozyskuję swoich rozmówców do wywiadów,
- z jakimi problemami się zmagam,
- i wiele więcej…
Aby przejść do wywiadu, kliknij tutaj.
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by: Edyta Lesiak, logo Fundacja Kobieca Przystań
Komentarze: no replies