Urlop z pewnością nie spełni swojego zadania, jeżeli nie wyrwiemy się poza miejsce naszego zamieszkania choć na chwilę. To właśnie ta zmiana otoczenia, krajobrazu i ludzi sprawia, że możemy faktycznie w pełni wypocząć i naładować ledwo działające już baterie.
Góry z pewnością przyciągają wielu, nie tylko swym pięknem, ale i surowością oraz nieprzenikliwością. Jeżeli ktoś cierpi na manię wielkości, to z pewnością one mogą go z niej skutecznie wyleczyć.
Ja zdecydowałam się na krótki babski wyjazd do Bukowiny Tatrzańskiej, która nawiasem mówiąc jest świetną bazą, ponieważ można z niej dostać się przewozami w wiele interesujących nas miejsc i to tanio oraz szybko, nie forsując zbędnie swojego samochodu.
Standardowo odwiedziłyśmy Zakopane i nie mogło obejść się bez wjazdu na Gubałówkę, gdzie tłumy spacerowiczów, jak i sami górale wydawali się nie pamiętać o chwilowo zapomnianej pandemii. Jest to ta część Polski, gdzie nie obowiązują żadne obostrzenia. Brak maseczek w autobusach, sklepach i innych miejscach, w których jednocześnie gromadzi się wielu ludzi.
Tu nic mnie nie zaskoczyło, ponieważ, kto dobrze zna górali, ten wie, że są uparci i nie bardzo wierzą w to, że pandemia może dać im radę, prędzej to oni wywiozą ją na taczkach i tyle.
Natomiast, wyprawa nad Morskie Oko, to już zupełnie inna para kaloszy. Nie spodziewałam się, że moje nogi mogą mnie jeszcze ponieść tak daleko i to w całkiem zacnym tempie. Chyba nie muszę się jeszcze niczego wstydzić, ja z pewnością nie, ale… No właśnie, te piękne widoki, obcowanie z naturą tak blisko, że prawie można było jej dotknąć zakłóciły widoki, które powinny już dawno należeć do przeszłości. I choć sama nie należę do zagorzałych fanek zwierząt, owszem pooglądam i pozachwycam się psim czy kocim dobytkiem znajomych, czy sąsiadów, ale to tyle. Jednakże kwestia przeładowanych wozów, ciągniętych przez zmęczone i osowiałe konie, to już co innego. Nawet moje zatwardziałe serce zdaje się nie być już tak obojętnym na ich krzywdę. Ba! Żeby one były „tylko zmęczone”, niektóre z nich kulały, a nawet odmawiały kontynuowania dalszej wędrówki. A na wozach odmóżdżeni lub tępo uśmiechający się ludzie. Czyżby tak oszczędzający swoje nogi? Tak leniwi? Tak niewyedukowani? A może nieświadomi?
Może gdyby zdecydowali się na rodzinny spacer nad Morskie Oko, jak znaczna większość turystów, to mieliby pojęcie, że droga choć niezbyt wymagająca, to w pewnym momencie daje o sobie znać. A co dopiero, kiedy idzie się z przeładowanym plecakiem. A tutaj dobrze wypasieni turyści, którym nawiasem mówiąc trochę ruchu, by nie zaszkodziło „zaliczają” Morskie Oko, robią sobie pamiątkową fotę, nie nadwyrężając sobie ani jednego mięśnia w nodze czy półdupku.
W niektórych momentach wyobrażałam sobie zamianę miejsc, jak to w tych popularnych programach telewizyjnych, gdzie jeden mieszczuch z drugim są zaprzęgani do wozu, a konie wylegują się na wozie. Ale i tu zwierzęta mają przewagę, bo w ich poczciwych oczach nie widać tępoty, a mądrość, której niektórzy zdają się nie zauważać.
Odwiedzenie Morskiego Oka, to z pewnością świetne przeżycie, bo sam finał spaceru po prostu zapiera dech w piersiach. Jestem też świadoma tego, że jeszcze przez wiele lat nic tam się nie zmieni, bo przecież to intratny zarobek dla tych, którzy powożą wozy, pewnie robią to czasem z pokolenia na pokolenie. Jednak, jeżeli więcej z nas wybierze nawet nie dobro koni a swoje, to zdecyduje się na zdrowy spacer, na pieszo i nieco ukróci ten proceder.
Nerwy można ukoić albo ruchem, albo dobrym jedzeniem, ja wybrałam oba te wyjścia. Odwiedziłam Schronisko Bukowina, w którym nie przymierzając przeżyłam swoje najlepsze restauracyjne doświadczenie. Musicie koniecznie spróbować tej kaczki konfitowanej, niebo w gębie! Poza tym, Bukowina oferuje również termy, które pomogły mi odczuć wszystkie mięśnie, nawet te, o których wcześniej nie wiedziałam.
Pamiętajmy, że wypoczynek jest bardzo ważny, bo przecież nie można żyć samą pracą (to chyba niezdrowe, co nie?), ale róbmy to z głową, nie narażając zwierząt na zbędne cierpienie.
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Komentarze: no replies