W POSZUKIWANIU PRAWDY
Historie ludzkie mają ogromną wartość i są niepowtarzalne, bo każda z nich jest inna, ale tak samo ważna.
Świat zalewa nas stertą newsów, które nie są warte więcej, niż lekko unoszące się na wietrze śmieci w pochmurny jesienny dzień. Zapominamy o nich tak szybko, jak szybko nasz wzrok skupi się na czymś innym, na czymś, co akurat pojawi się na naszej drodze.
Czego więc pragniemy? Pragniemy prawdy. Nieustannie dążymy do tego, by ją poznać, bo dzięki niej możemy dowiedzieć się więcej nie tylko o otaczającym nas świecie, ale i o ludziach żyjących wokół nas. Ludziach, których dramaty są nam często obojętne, wydajemy się nie widzieć tego, co dzieje się tuż pod naszym nosem.
Dopiero, gdy ktoś opowie nam historię, która przybliży nas do jej bohatera, dopiero wtedy zaczynamy rozumieć, że życie i problemy każdego człowieka są tak samo ważne, tak samo inspirujące, jak nasze własne.
Jakie medium pozwala nam poznać opowieści wcześniej nieznane w sposób, który nie zakłóci naszego osądu, naszego odbioru przedstawianej nam rzeczywistości? Jest takie jedno, a nazywa się radiem.
To właśnie pracując w radiu Hanna Bogoryja-Zakrzewska poszukiwała prawdy, prawdy bezspornej, która nie zawsze miała ujrzeć światło dzienne, bo nie zawsze była wygodna. Prawdy obiektywnej. Prawdy, która scalała nas z poszczególnymi bohaterami reportaży mojej dzisiejszej rozmówczyni.

Passion Piece: Czy mogłabyś powiedzieć moim czytelnikom kilka słów o sobie?
Hanna: Przez 31 lat pracowałam w Polskim Radiu, gdzie przygotowywałam reportaże radiowe. W tym roku, na 3 lata przed emeryturą, zdecydowałam się rzucić etat i rozpocząć własną działalność, by zająć się podcastami. Mam dorosłe dzieci, które nie poszły w ślady rodziców, bo mąż też jest dziennikarzem, tylko każde z nich wybrało własną drogę. Syn został informatykiem, a córka projektuje strony internetowe, ale ma też dwie restauracje. To właśnie przy pomocy dzieci udało się założyć bloga, który nazywa się Torba reportera i podcastera. Stronę prowadzę wspólnie z koleżanką – Katarzyną Błaszczyk i prawdę mówiąc, gdyby nie moje dzieci, to nie wiem czy dałabym sobie radę w świecie on-line.
Passion Piece: Pracowałaś w ogólnopolskim radiu w Studiu Reportażu i Dokumentu. Kiedy odkryłaś w sobie dziennikarską smykałkę?
Hanna: Studio to było miejsce w którym mogłam uczyć się warsztatu od Mistrzyń radiowego reportażu: Janiny Jankowskiej, Krystyny Melion, Ireny Piłatowskiej. To dzięki nim zaczęłam wyjeżdżać na zagraniczne festiwale i konkursy. Mogłam być na bieżąco z tym, co dzieje się w światowych radiofoniach. No ale dlaczego wybrałam reportaż, a nie na przykład prowadzenie audycji na żywo, bycie gwiazdą w telewizji? Dlaczego zdecydowałam się na taki niszowy rodzaj dziennikarstwa? Pewnego dnia, kiedy jeszcze studiowałam filologię polską na Uniwersytecie Szczecińskim, siedziałam w swoim pokoju na podłodze i coś przeglądałam, słuchając jednocześnie radia. Byłam namiętną słuchaczką radiowej Trójki. I w pewnym momencie usłyszałem jak nieżyjący już Grzegorz Miecugow, zapowiada, że jest godzina 18:15 i czas na reportaż. Pamiętam zapowiedź: „Dzisiaj posłuchają państwo archiwalnego reportażu Krystyny Melion, który powstał w 1964 roku i został nagrodzony na Premios Ondas, a jego tytuł to Głębokie zanurzenie.” To była 15-minutowa opowieść o pływaku, który stał się niepełnosprawny. Mimo to pokonał swoją słabość i został mistrzem olimpijskim. I teraz jest pytanie: Czym jest reportaż? Najprościej mówiąc to opowieść o ludzkich losach lub wydarzeniach, oparta na faktach. Ja do jednej historii nagrywałam średnio 5-8 godzin rozmów. Potem z tych nagrań układałam całość tak, żeby trzymała w napięciu. By słuchacz był ciekawy, co będzie dalej. Mówi się, że dobry reportaż radiowy to jest film bez obrazu. To znaczy, że staramy się za pomocą dźwięków i muzyki wprowadzić słuchacza w świat naszych bohaterów. Moja szefowa, Irena Piłatowska mówiła: „Na chwilę zatrzymujemy bieg zdarzeń, by jak najdokładniej, z wielu stron i punktów widzenia pokazać to o czym się mówi, to co jest ważne, to na co mało kto zwrócił uwagę a czego przegapić nie warto.” Jeśli przy tym reportaż wywoła emocje, to treść zostaje zapamiętana, a historia zostanie w sercu i umyśle słuchacza. Ja wtedy siedząc na tej podłodze w Szczecinie, byłam na tym basenie. Towarzyszyłam bohaterowi reportażu w jego zmaganiach i trudnościach. Gdy reportaż się skończył to już wiedziałam, że nie zostanę bibliotekarką w Szczecinie. Pojadę do Warszawy i będę robić reportaże. I kiedyś spotkam się w jednej redakcji z Krystyną Melion. To był mój cel życiowy. Zgłosiłam się do Akademickiego Radia Pomorze w Szczecinie, gdzie nauczyłam się montować i robić krótkie materiały. Potem pojechałam na Podyplomowe Studia Dziennikarskie do Warszawy i już po miesiącu poszłam na Myśliwiecką do Trójki, nie znając tam kompletnie nikogo. Powiedziałam na portierni, że chcę się spotkać z Grzegorzem Miecugowem, który akurat prowadził poranny program „Zapraszamy do Trójki”. Zawołano go i zadał mi tylko jedno pytanie: „A co ty dziewczyno tutaj chcesz?”. Gdy powiedziałam, że pracowałam w Akademickim Radiu Pomorze, skwitował to krótko: ”O, to na pewno dużo umiesz. W poniedziałek, o 9:00 czekamy tutaj na ciebie”. I tak trafiłam do radia. Bardzo szybko okazało się, że nie odnajduję się w zespole „Zapraszamy do Trójki”, bo tam trzeba było robić tylko 3- minutowe materiały, a ja zawsze szukałam odpowiedzi na pytanie: A dlaczego? Co się kryje za daną historią? Zawsze chciałam opowiedzieć więcej niż 3 minuty. I po roku trafiłam do redakcji piętro wyżej, a tam pracowała moja ukochana Krystyna Melion.

Passion Piece: Dlaczego ludzkie historie mają tak ogromną wartość? Czym kierowałaś się przy doborze materiału do reportaży?
Hanna: Tworzenie i słuchanie reportaży to poznanie świata i siebie samych-mawiała Janina Jankowska. Reportaży zrobiłam 1500, a każdy z nich to rozmowa z kilkoma osobami. To często jest nawiązanie głębokich relacji, wniknięcie w czyjś los. Od rozmówców uczyłam się, jak duży wpływ na życie mamy my sami. Joanna Sałyga, bohaterka ważnego dla mnie reportażu, kiedy zapytałam ją dlaczego idzie na kolejne operacje po których traci siły, a i tak nie ma dla niej ratunku, powiedziała mi: „ Ja to robię dla syna, by spędził ze mną jak najwięcej czasu. Od mojej mamy się nauczyłam, że w życiu trzeba walczyć. I to dotyczy nie tylko chorych, ale przede wszystkim zdrowych.” Gdy po latach dopadła mnie ciężka choroba, pamiętałam, że trzeba walczyć.
A czym kierowałam się przy doborze materiału do reportaży ? Przede wszystkim radiowością. Pamiętajmy, że w radiu mamy do czynienia tylko z głosem, więc zależało mi na tym, żeby to był ciekawy, przyciągający uwagę głos i żeby ta osoba przeżyła coś ważnego, co da się też opowiedzieć dźwiękiem. Oczywiście robiłam również reportaże na przykład z fotografami. No i tutaj trudność była ogromna, bo nie było widać tych fotografii, a opisywanie, co na nich się znajduje jest dosyć nudne. Ale i takie wyzwania podejmowałam, chociaż oczywiście łatwiej opowiadać o muzykach, bo wtedy mamy od razu do czynienia z dźwiękami. Natomiast poza radiowością, kierowałam się tym, żeby była to historia uniwersalna, aby słuchacz mógł z niej czerpać coś dla siebie. Pamiętam, pewnego dnia siedzieliśmy z mężem przy kawie, oglądaliśmy telewizję i pokazała się informacja, że właśnie wyszedł z aresztu śledczego człowiek, który siedział tam 12 lat za morderstwo. I po tym długim czasie okazało się, że był niewinny. Ja sobie od razu wyobraziłam, że ten mężczyzna miał jakąś mamę, więc byłam ciekawa jak ona to przeżyła, że jej syn jest mordercą. Miał narzeczoną i syna, więc pojawiło się pytanie jak oni przyjęli to, że zabił. Czy uwierzyli w jego niewinność? Tych pytań miałam o wiele więcej i dlatego nagraliśmy z mężem reportaż „Nic się nie stało”. Komponując radiową opowieść starałam się pokazać, że każdemu z nas życie może się zmienić w jednej sekundzie. I trzeba poradzić sobie w tak ekstremalnej sytuacji. Nasz bohater spędził 12 lat w areszcie, z tego 5 lat w samotnej celi. Skąd brać siły, by to przeżyć?

Passion Piece: Jakie są cechy dobrego reportażu? Na co warto zwrócić uwagę?
Hanna: Cechą dobrego reportażu jest właśnie jego radiowość i uniwersalność. Oraz bardzo dobra dramaturgia, czyli takie opowiedzenie historii, aby ktoś kto zacznie słuchać reportażu w samochodzie, nie wysiadł z niego, dopóki się reportaż nie skończy.
Passion Piece: Przez ponad 30 lat zrobiłaś ponad tysiąc reportaży, to naprawdę imponujące. Ponadto, byłaś wielokrotnie nagradzana za swoją pracę. Co skłoniło cię do rzucenia etatu? Czy była to dla ciebie trudna decyzja?
Hanna: Moje prace były pokazywane za granicą na konkursach i festiwalach. Dostałam Brązowy Krzyż Zasługi i medale, których już nie będę wymieniać. Nie mówię tego po to, żeby się chwalić, tylko żeby pokazać, jak trudna była to decyzja o odejściu z ukochanego radia. Całe życie starałam się tak rozwijać jako reportażystka, tak by dorównać moim Mistrzyniom. I gdy to się udało, radio jako instytucja stało się miejscem w którym nie mogłam się odnaleźć. Chodzi o politykę, która wkradła się bardziej niż zwykle. O cenzurę. O to, że na kierownicze stanowiska przyszli ludzie, którzy nie znali się na radiu. Ja nigdy nie miałam głupiego szefa. Zawsze byli to mądrzy, doświadczeni radiowcy. Dlatego nie potrafiłam się pogodzić z tym, że mam słuchać osób dla których dziennikarstwo to nagrywanie tematów wygodnych dla władzy. Na przykład nie można było utrwalać tego, co działo się na ulicach po decyzji o aborcji. Nie można było opowiadać o szpitalach w pandemii, covidowym chaosie. A reporter ma to we krwi, że jest z mikrofonem tam, gdzie dzieją się przełomowe chwile. Bezstronnie nagrywa atmosferę zdarzeń i stawia ważne pytania: Dlaczego? Co z tego wynika?
Miotałam się kilka miesięcy z podjęciem tej decyzji. Był strach: A co się stanie jeśli choroba wróci? Co będzie, jeśli nie zarobię tyle co w radiu? Obiektywnie patrząc, łatwiej 3 lata do emerytury przeczekać na bezpiecznym etacie. Myślę, że nie podjęłabym tej decyzji o odejściu, gdyby nie to, że w 2017 roku razem z Kasią zaczęłam prowadzić bloga Torba reportera, później się to przekształciło w Torbę reportera i podcastera. Nagrywałyśmy podcasty, występowałyśmy na konferencjach on-line, szkoliłyśmy z podcastów, wystąpień publicznych. Napisałyśmy też książkę z reportażami oraz e-booka. Dlatego w momencie, kiedy pojawiła się ta myśl, że chyba trzeba odejść z radia, to był już plan B. Pomysł na to, co robić dalej na większą skalę i za pieniądze. Niemniej lęk był ogromny. Oczywiście nie mamy pewności, że nam się powiedzie, ale ponieważ rok 2021 ma być rokiem audio, to wierzymy, że ludzie będą chcieli robić z nami swoje podcasty, aby wyróżnić się na rynku.

Passion Piece: Jak zareagowali na decyzję twoi najbliżsi?
Hanna: Dzieci bez wahania powiedziały, że dam sobie radę i nie mam się nad czym zastanawiać. W oczach męża i przyjaciółek na samym początku widziałam jednak lekkie przerażenie w oczach. Ale ja zapytałam siebie, co się stanie, jeśli zostanę w radiu. Doszłam do wniosku, że to zaszkodzi mojemu zdrowiu, bo to będzie stres. Stres to jest to, czego ja zdecydowanie powinnam unikać i wtedy już decyzja mogła być tylko jedna.
Passion Piece: Od 2017 roku wraz z Katarzyną Błaszczyk prowadzisz unikalny projekt Torba Reportera, czy mogłabyś przybliżyć nam kulisy tego przedsięwzięcia?
Hanna: Torbę wymyśliłyśmy, gdy miałyśmy przymusową przerwę w pracy. Ja z powodu choroby, Kasia, bo była w drugiej ciąży. Chodziłyśmy po lesie i zastanawiałyśmy się jak twórczo wykorzystać ten czas poza radiem. Wymyśliłyśmy bloga, który na początku miał być tylko o reportażu. Kasia jest młodsza ode mnie, choć jako reportażystka dorównuje mi swoimi osiągnięciami. Uczyła się między innymi w międzynarodowej, prestiżowej EBU MASTER SCHOOL. Przez wiele lat organizowała największą międzynarodową konferencję dla reportażystów International Feature Conference. W radiu pracowała 15 lat. Dla niej to też była bardzo trudna decyzja, by odejść, bo ma dwoje małych dzieci. Nieustająco podziwiam ją za twórcze myślenie w takich domowych warunkach. Naszą książkę, którą wydał Znak „Zdarzyło się naprawdę. Opowieści reporterskie” napisała na telefonie karmiąc piersią Natalkę. W maju zeszłego roku jednocześnie pisałyśmy e-booka „Sztuka rozmowy w podcastach i nie tylko”, szkoliłyśmy, występowałyśmy na konferencjach, pracowałyśmy w radiu. Ona do tego zajmowała się dziećmi i domem. To od niej nauczyłam się, że w weekendy nie pracujemy. No chyba, że w ogrodzie, co uwielbiamy. Celem Torby jest pokazanie, jak robić profesjonalne podcasty i reportaże. Z jednej strony za darmo dzielimy się swoją wiedzą na blogu, czy facebookowej grupie „Podcast dla firm i freelancerów”, a z drugiej strony mamy działalność komercyjną. Produkujemy podcasty i szkolimy.

Passion Piece: Podcasty i storytelling stają się coraz popularniejszą formą wyrazu nie tylko na świecie, ale i u nas w Polsce. Gdzie tkwi ich siła?
Hanna: Głównym powodem, dlaczego wierzę w podcasty jest to, że szczególnie w czasie pandemii wszystkich bolą oczy od siedzenia przed komputerem. Podcasty edukują, inspirują, bawią i aby ich posłuchać nie trzeba włączać komputera. Można to robić leżąc na kanapie, sprzątając albo biegając, stojąc w kolejce, jadąc autem. Natomiast siła storytellingu, czyli opowiadania historii tkwi w autentyczności i emocjach. To co przeżywamy, zapamiętujemy. Dlatego tak szeroko storytelling jest teraz wykorzystywany w biznesie. I podcastach.
Passion Piece: W jaki sposób podcasty mogą pomóc wypromować markę? Czy warto je prowadzić poza pisaniem tekstów na bloga lub poza inną formą działalności medialnej?
Hanna: Kiedy mamy do czynienia z czyimś głosem, to szybko wyczuwamy na ile jest on autentyczny. Przekonuje nas lub nie. Badania pokazują, że jeżeli jakiś produkt jest reklamowany w podcaście, to o wiele częściej odbiorca sięga do tego produktu, niż gdyby ta sama reklama pojawiała się w filmie. Bo bardziej ufamy. Tak samo jak radio cieszy się większym zaufaniem, niż telewizja. Podcasty mogą być bardzo różne. W tej chwili produkujemy podcast, który nagrywa psycholog i jest to medytacja. Te nagrania będą rozsyłane w newsletterze. Inny podcast jest poradnikowy. Są to rozmowy z trenerką empatii „Jak przygotować dziecko do matury i nie zwariować?”. Bardzo ciekawy jest podcast prawniczy o negocjacjach, który już niedługo będzie miał premierę. Ważne jest aby wiedzieć jaką potrzebę odbiorców chcesz zaspokoić i wtedy w zależności od tego dobierasz rodzaj podcastu. Czy to ma być monolog, czy dialog. Czy chcesz występować sama, czy poprosisz o to dziennikarkę? A może to powinna być taka wieloelementowa audycja, taki radiowy magazyn. Uważam, że każdy, kto już działa w Internecie powinien pokusić się o zrobienie podcastu. Jest o wiele tańszy niż video i nie wymaga występowania przed kamerą. Każdy może nagrać podcast i to mając do dyspozycji na początku tylko komórkę. Jeśli nas to wciągnie, można się powoli profesjonalizować. Podobno już niedługo 70% treści w Internecie, to będzie audio.

Passion Piece: Napisałyście wspólnie z koleżanką e-book „Sztuka rozmowy w podcastach i nie tylko”. Jakie są trzy kroki do dobrej rozmowy? Czym właściwie jest sztuka rozmowy?
Hanna: Każdy z nas chce być wysłuchany, chce mieć poczucie, że to, co mówi jest ważne dla drugiej osoby. A jednak często zdarza się, że mówisz coś do koleżanki, a jej wzrok w tym czasie błądzi i w końcu przerywa ci mówiąc: „O jaką masz fajną bluzkę? Gdzie kupiłaś?”, albo „O, Andrzej do mnie napisał, ale nie przeszkadzaj sobie, mów dalej, ja sobie tylko zerknę na tego SMS-a”. Czy czujesz się wtedy wysłuchana? Czy jest ci wtedy dobrze? Raczej nie, czujesz się pominięta i nieważna, a w dodatku treści, które miałaś do przekazania w ogóle do tej drugiej osoby nie dotarły. Kto umie rozmawiać, ten przyciąga do siebie ludzi, jest bardziej atrakcyjny. Prowadziłyśmy dużo szkoleń pt. „Jak mówić, żeby być słuchanym, jak słuchać, żeby inni do nas mówili”. Sztuka rozmowy to po pierwsze zaciekawienie drugą osobą. Ja mam tak, że jak z kimś rozmawiam, to jestem tu i teraz, nie myślę o tym, co się wydarzyło w ciągu dnia, albo co mnie jeszcze czeka. Skupiam się na rozmówcy, a nie na tym, żeby wtrącić swoją historię. Po drugie, aktywne słuchanie. Dopytywanie, by lepiej zrozumieć. Czasem też trzeba pomilczeć wspólnie. To lepsze niż uspokajanie banalnym stwierdzeniami, dobrymi radami. Trzecia rzecz, bardzo trudna, umiejętność zadawania pytań, które otwierają, a nie zamykają. My na ten temat napisałyśmy naprawdę szczegółowo w e-booku. Posłużyłyśmy się tutaj naszym osobistym doświadczeniem. Podsumowując, dobra rozmowa to taka, która coś w nas odkrywa, czasem uwalnia, pozostawia coś dobrego i ważnego. Tego się można nauczyć.

Passion Piece: Co uważasz za swój największy sukces? Nad jakimi projektami chciałabyś pracować w najbliższej przyszłości?
Hanna: Pierwszy sukces, to udało mi się osiągnąć w radiu ten poziom, o którym marzyłam w młodości. Drugi, poradziłam sobie w świecie on-line. Nagrywam i montuję filmiki, prowadzę livy i robię to, co uwielbiam, czyli dzielę się swoim doświadczeniem. Co czwartek na Facebooku podczas live’a ABC PODCASTU przez kwadrans opowiadam o tym, co jest przydatne podcasterom. I potem w komentarzu czytam: „No wiesz Hania, a ja do tej pory robiłem wszystko odwrotnie, niż ty mówiłaś podczas tego live, muszę to zmienić. Bardzo ci dziękuję. Pierwszy raz się o tym dowiedziałem”. To cudowne. Ale jednocześnie powoli rodzi się we mnie tęsknota za spotkaniem niezwykłych ludzi i historii. Za nagraniem drżenia głosu, szeptu, deszczu, płaczu dziecka, skrzypiącej podłogi. Wiem, że po nagraniach siądę do montażu i będę się złościć, że tak trudno złożyć wszystko w sensowną całość. Będę się żalić mężowi, że najchętniej zostałabym sekretarką, która piłuje paznokcie i podaje kawę, a ja tu muszę przeżywać męki twórcze. A jednak brakuje mi tych emocji. Na szczęście wygląda na to, że lada moment rozpoczniemy z Kasią taki bardzo trudny projekt artystyczny.
Passion Piece: Co lubisz robić w czasie wolnym? Co pozwala ci odnaleźć spokój ducha?
Hanna: Nagrywałam reportaże i radosne i bolesne. Rozmawiałam o przemocy, chorobach, śmierci. Byłam w więzieniach, stykałam się z biedą. Czasami byłam wyrzucana, obrażana. Wielokrotnie czułam się bezradna. Ratował mnie wtedy nieduży ogródek, który mam przy domu. Jechałam na targ i wracałam samochodem pełnym kwiatów. Wyciszało mnie sadzenie, grzebanie się w ziemi. Musiałam się skoncentrować na roślinach, by skomponować coś ładnego. No i podróże, takie nawet na 2-3 dni, gdzieś niedaleko. To jest coś, co uwielbiam. I książki, bo przecież miałam być bibliotekarką.

Passion Piece: Jakim mottem chciałabyś podzielić się z moimi czytnikami?
Hanna: Ja za moją szefową, Ireną Piłatowską powtarzam, że bardzo ekscytujące jest to, co kryje się za zakrętem. Czego jeszcze nie znamy. Życzę każdemu takiej ciekawości świata, bo ona może przynieść piękne rzeczy. A poza tym nauczyłam się żyć tu i teraz. Nie ma sensu martwić się o to, czego nie zrobiłem, martwić się o to, jak będzie w przyszłości. Trzeba być tu i teraz.
Passion Piece: Dziękuję za tą niezwykle inspirującą rozmowę i życzę samych sukcesów w czasie realizacji kolejnych projektów.
Hanna: I ja dziękuję.
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by: Hanna Bogoryja-Zakrzewska
Komentarze: no replies