WIELKI PRZEŁOM
Jeżdżąc codziennie rano londyńskim metrem, zaczęłam zauważać ludzkie twarze wokół mnie. Wszystkie wydawały się być przygaszone, ponure i smutne, tak jakby ich właściciele już wiedzieli, że ten dzień będzie dokładnie taki sam jak wczorajszy, bezbarwny, i że tak samo będą spoglądali na zegar, mając nadzieję, że ten dzień już wkrótce się skończy.
Nie mogłam wyglądać jak ci dojeżdżający do pracy ludzie, a może jednak?
Moja praca związana z marketingiem w banku nie była taka zła, zapewniała mi przyzwoite dochody, miałam pieniądze odkładane na moją przyszłą emeryturę, dni wolne od pracy. Radziłam sobie całkiem nieźle, czyż nie?
W banku to moją odpowiedzialnością było upewnienie się, że wszyscy inni mieli się dobrze, że projekty były przeprowadzane bez zakłóceń. Musiałam docierać do ludzi, zaspokajać ich potrzeby. Upewniać się, że wszystko szło tak, jak miało iść od punktu A do punktu Z.
Byłam osobą, która sprawiała, że inni czuli się dobrze.
Jednak coś zaczęło mnie gryźć. Sama nie czułam się zbyt dobrze.
Sześć lat temu zapisałam się na warsztaty z tańca i malarstwa, naprawdę mi się spodobały – i od tamtej pory towarzyszyły mi uczucia, że coś nie było w porządku. Siedziałam w pracy i zastanawiałam się, co by się stało ze mną, gdybym zerwała z tym zwyczajem regularnej, ośmiogodzinnej pracy?
Wydawało mi się, że sama myśl o porzuceniu tak bezpiecznej pracy była zbyt buntownicza. Przyjechałam do Londynu z Łodzi, wykonywałam prace bez perspektyw, takie jak kelnerka w kawiarni, pomoc kuchenna, kelnerka w winiarni – a teraz myślałam o uwolnieniu się, byciu artystką, twórczynią.
Początkowo nie chciałam się zwierzyć bliskim, rodzinie z tego, co myślałam. Oni też musieli się dostosować, ciężko pracować w starym komunistycznym reżimie, który panował w Polsce. Dla nich praca w banku oznaczała bezpieczeństwo, przyszłość.
Jednak jeżdżąc tym metrem, doznałam objawienia. Widziałam swoją własną twarz w twarzach, które mnie otaczały. To były smutne twarze, pełne wyczekiwania twarze – ci ludzie wiedzieli, jak ich dzień miał wyglądać. Mieli wykonywać telefony, przekładać papiery na biurku. Nie miało być żadnych niespodzianek, żadnej twórczości. Ja chciałam więcej. O wiele więcej!

Passion Piece: Te warsztaty z malarstwa i tańca wydają się być dla ciebie punktem zwrotnym.
Aga: Moja przygoda z malowaniem rozpoczęła się w czasie warsztatów, około sześć lat temu. Wiedziałam, że musiałam tam być. To był okres, w którym zaczęłam słuchać swojej intuicji i swojego serca. Teraz wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam dla siebie samej, dla mojego rozwoju i samopoznania.
Intuicyjny taniec był częścią warsztatów i zdecydowałam się wziąć w nim udział. Kocham tańczyć, szczególnie, gdy mogę wyrazić siebie poprzez ruch, nie będąc przez nikogo obserwowaną czy ocenianą. Ten rodzaj tańca jest jak katharsis dla mojego ciała i duszy. Jest to lecznicze. Uwalnia moją duszę i sprawia, że jestem bliżej swojego wewnętrznego ja.
Passion Piece: Czyli zainteresowanie malarstwem nastąpiło po flircie z tańcem?
Aga: Drugą częścią warsztatów było malowanie, którym nie za bardzo się interesowałam. Nie malowałam odkąd byłam dzieckiem i nic na ten temat nie wiedziałam. Byłam szczęśliwa z faktu, że uczestniczyłam w warsztatach, ale to właściwie tyle. Dzień po dniu stawałam się coraz bardziej zafascynowana tworzeniem na płótnie malarskim, nawet do tego stopnia, że nie mogłam się doczekać kolejnych sesji. Gdy pewnego dnia zajęcia z tańca zostały odwołane, byłam jak w transie, malowałam przez 9 godzin. Nie chciałam odchodzić od płótna, farb i pędzli. Pragnęłam połączyć się z moim płótnem malarskim.

Passion Piece: Brzmi, jakby malarstwo przeniosło cię do innego świata.
Aga: Gdy nadszedł wieczór weszłam do środka i kontynuowałam malowanie… Moja wewnętrzna podróż była tak kolorowa, jak farba i nie czułam nic więcej, poza radością z tworzenia. Wznosiłam się wysoko, w nowym wszechświecie, nie mogłam uwierzyć w to, że w końcu znalazłam mój magiczny świat. Szukałam takiego uczucia uniesienia, pasji, która wprowadziłaby w moje życie spokój, medytacyjny spokój. Teraz ją odnalazłam. Moje serce było wypełnione miłością i po prostu pragnęłam pozostać w takim stanie. Nie chciałam rozmawiać lub się rozpraszać; byłam głęboko połączona z moim wewnętrznym ja.
Znowu stałam się dzieckiem, to było takie piękne doświadczenie. Często zapominamy o tym, że mamy taką małą osobę w sobie. To dziecko potrzebuje miłości i przytulenia, a co najważniejsze chce odkrywać i bawić się, czego sobie często zabraniamy i o czym często zapominamy.
Podążając za swoją intuicją, obudziłam w sobie pasję, pasję do tworzenia. Rozumiałam co to znaczy tworzyć, a także gdzie to może mnie zaprowadzić. Miłość i odwaga do podążania moją własną ścieżką znów się odrodziła. Miałam teraz ogromną determinację, nowy cel.
Wierzę, że przyszliśmy na ten świat, by tworzyć, by tworzyć świat wokół nas, by inspirować innych i czerpać inspiracje od ludzi, którzy nas otaczają. Wszystko wychodzi z naszego serca. Patrząc naszym sercem i słuchając naszej intuicji, zawsze znajdziemy dla siebie właściwą ścieżkę.

Passion Piece: Malujesz nie tylko na płótnie, ale tworzysz także piękne szale i poszetki. Co zainspirowało cię do tego, by wkroczyć w świat mody?
Aga: W 2019 roku zaczęłam tworzyć jedwabne szale i poszetki. Pewnego wieczoru spotkałam się z kilkoma przyjaciółmi i jeden z nich skomplementował szal, który miałam na sobie. To był moment, w którym zdałam sobie sprawę z tego, że mogłabym tworzyć piękno samodzielnie, że mogłabym przenieść swoją sztukę na szale. Nosiłam je od dawna, zawsze wydawało mi się, że upiększały strój kobiety. Zawsze kupuję szale, gdy jestem na wakacjach.

Passion Piece: Czyli byłaś tak zafascynowana tworzeniem szali, że pogrążyłaś się w tym rodzaju projektowania?
Aga: Pokonałam swoje lęki, zdecydowałam, że tego spróbuję. Kupiłam wszystkie narzędzia, materiały, farby i zaczęłam tworzyć, z miejsca się w tym zakochałam. Jedwab jest jak kobieta – silny, ale delikatny. Uwielbiam obserwować jak farba i woda tańczą na powierzchni jedwabiu, tworząc kształty i nieprawdopodobną mieszaninę kolorów – to jest hipnotyzujące…
Passion Piece: Jakich klientów najczęściej przyciągasz? Męskich czy damskich?
Aga: – Obu – kobiety kupują dla siebie lub swoich przyjaciółek, natomiast mężczyźni kupują dla mam i dziewczyn, żon. Szale są uwodzicielskie…, być może mężczyźni kupują je także dla swoich kochanek…


Passion Piece: Gdzie szukasz swoich inspiracji? Czy zdarza się, że malujesz, żeby zaspokoić potrzeby określonych klientów?
Aga: Kocham obserwować ludzi. Jestem szczególnie zafascynowana ludzkimi twarzami, ich wyrazem, oczami, zachowaniem – wiem, że to może być denerwujące, gdy inni ludzie się na nas gapią, więc zazwyczaj obserwuję ich z ukrycia zza moich okularów przeciwsłonecznych. Nie chcę, by ktokolwiek czuł się niezręcznie. Gdy nie mogę patrzeć na ludzi, wtedy patrzę na niebo, naturę lub maluję z synem. Natura jest często moją inspiracją. Te ulotne momenty są dla mnie naprawdę magiczne – staram się je uchwycić na moich szalach, celebrując ich kształty i kolory. Pracuję intuicyjnie, co oznacza, że wszystko jest tworzone pod wpływem chwili. Wtedy nie myślę, ale czuję – pozwalam mojej duszy, by mnie prowadziła. To samo robię, gdy maluję na zamówienie.
Passion Piece: Bycie artystką sprawia, że jesteś wolnym duchem. Dlaczego tak ważnym jest to, by odnaleźć w sobie małe dziecko i od czasu do czasu pozwolić mu na odrobinę wolności?
Aga: Bycie artystą oznacza, że masz pragnienie wyrażania siebie. Artysta ma nadzieję na to, by zaprezentować światu swoją wyobraźnię, by inspirować ludzi. Często bywa tak, że ciężko jest się objawić poprzez pokazywanie swoich najgłębszych zakamarków. Eksponujesz się światu i ludziom, którzy mogą nie być wobec ciebie delikatni.
Będąc dziećmi nie martwimy się tym, jak malować, tańczyć, mówić i tak dalej – po prostu chcemy się wyrazić – to nie ma najmniejszego znaczenia jak jesteśmy osądzani. Gdy dorastamy, zapominamy o tym, że to dziecko jest wciąż w nas. Stajemy się nieśmiali, chowamy nasze prawdziwe tożsamości. Ale jesteśmy wciąż gotowi do tego, by się bawić i spędzać miło czas. Moje malowanie i tworzenie pozwala temu dziecku się wyrazić.

Passion Piece: Co robisz, żeby być ze sobą w zgodzie? Jakiej rady udzieliłabyś wszystkim tym, którzy chcieliby pójść w twoje ślady?
Aga: Maluję, spaceruję, medytuję – wszystko to pozwala mi się skupić na chwili obecnej. Kiedy jestem w tym momencie, nie ma problemów, nie ma przyszłości, nie ma przeszłości, nie ma planów, nie ma zmartwień… jest idealnie, to przynosi spokój.
Szczerze wierzę, że jesteśmy niesamowitymi stworzeniami; możemy dokonać wszystkiego o czym tylko zamarzymy. Jesteśmy kreatorem i kreacją jednocześnie – z odpowiednim nastawieniem wszystko jest możliwe. Kluczem jest to, by otworzyć swoje serce, słuchać swojego ciała oraz intuicji. Każda odpowiedź jest w tobie.
Passion Piece: Co kochasz robić w wolnym czasie?
Aga: Niestety nie mam wiele wolnego czasu i muszę być naprawdę dobrze zorganizowana, by osiągnąć to, co mam zaplanowane w ciągu tygodnia. Współtworzenie magazynu Luxury Splash of Art, Artist2Artist Gallery, malowanie oraz tworzenie ręcznie wykonywanych szali, a do tego sprawowanie opieki nad czteroletnim dzieckiem wymaga sporo czasu.
Jeśli miałabym go więcej, malowałabym więcej. Jest tak wiele do nauczenia się, tak wiele pomysłów, które chciałabym wydobyć na światło dzienne…

Passion Piece: Gdzie widzisz siebie za 10 lat? Nad jakimi projektami chciałabyś pracować?
Aga: Jest wiele pomysłów i marzeń w mojej głowie.
Gdy byłam dzieckiem marzyłam o tym, by mieć dom na plaży z pięknym widokiem na morze. Siedziałam w oknie i pisałam. To marzenie się nie zmieniło, pisanie jest wciąż jego częścią, ponieważ współtworzę magazyn Luxury Splash of Art, a pisanie jest sporą częścią tego projektu. Gdy patrzę na piękne widoki, słysząc w tle bawiącego się z moim partnerem syna, maluję. Odbieram telefon, by dowiedzieć się, że moje jedwabne, ręcznie malowane szale są dobrze odbierane przez klientów w Liberty, w Londynie, a także że jest więcej zamówień dla projektanta z Nowego Jorku, że the Artist2Artist Gallery rozwija się coraz lepiej… Kocham marzyć, bo marzenia się spełniają.
Jestem otwarta na nowe, mam oczy i serce szeroko otwarte, ponieważ kiedy za bardzo skupiamy się na jednej rzeczy, możemy przegapić coś większego. Wszechświat może mieć przygotowane dla mnie coś o wiele lepszego, niż mogę sobie wyobrazić. Uczę się jak ufać i podążać za swoją intuicją.

Passion Piece: Jakim mottem chciałabyś podzielić się z moimi czytelnikami?
Aga: „Co się robi z miłości, jest zrobione dobrze” Van Gogh.
Passion Piece: Dziękuję za tą niezwykle inspirującą rozmowę i życzę samych sukcesów w przyszłości!
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Fotografia okładka: Aggashe Style
Komentarze: no replies