Świetność w starym, dobrym stylu
Jak zachować wspomnienia? Klimat epoki, w której się żyje? Jak poznać to, co od dawna jest dla nas niedostępnym, bo pokrytym grubą warstwą kurzu?
Obraz, który pojawił się na długo przed pierwszymi fotografiami, jest nośnikiem nie tylko wydarzeń historycznych, prezentującym znane postaci i ich otoczenie, ale także codzienne życie i modę typową dla danego wieku.
Jak wszystko inne i obrazy tracą swą świetność będąc wystawionymi na próbę czasu i inne niesprzyjające czynniki. Z pomocą tym, które potrzebują lekkiego podrasowania lub totalnej odnowy ruszają konserwatorzy malarstwa.
Mam ogromną przyjemność przedstawić wam moją dzisiejszą rozmówczynię – Magdalenę Wsół, konserwatorkę malarstwa, która wprowadzi was w swój świat wypełniony zapachem farby i płótna.

Passion Piece: Czy mogłabyś powiedzieć moim czytelnikom kilka słów o sobie?
Magdalena: Tak, z przyjemnością! Mam na imię Magda i od stycznia 2021 roku prowadzę Pracownię w Ramach. Pracownia jest przestrzenią, w której zajmuję się przywracaniem blasku obrazom, tworzę kopie technologiczne i artystyczne obrazów, ale też maluję Ikony i rysuję portrety. Jest to więc miejsce Moje, twórczo-naukowe. Jestem na początku swojej biznesowej drogi i wciąż uczę się tego, nowego dla mnie, świata ale już bardzo go lubię. Do tej pory miałam cudownych i wyrozumiałych klientów – oby tak dalej.
Passion Piece: Jesteś artystką, a także konserwatorką malarstwa. Jak odkryłaś w sobie pasję do sztuki, a szczególnie tej wyrażonej na obrazach?
Magdalena: Jako 6-letnia dziewczynka chodziłam na zajęcia plastyczne do pobliskiego domu kultury. Startowałam w różnych konkursach i udało mi się zdobyć wyróżnienie w międzynarodowym konkursie… Jakiś tam talent więc musiałam chyba mieć. Pamiętam, że na zajęciach poznałam wiele różnych technik: akrylową, olejną, kredki wodne i świecowe, plastelinę, glinę, pastele suche i olejne itd. Pani Małgosia? prowadząca te zajęcia dawała nam dużą dowolność, łączyłam wszystkie techniki i próbowałam co z czym wychodzi ciekawie. Bardzo lubiłam tą twórczą dowolność. Na początku kartka papieru, potem tektura i płótno – czyli raczej format 2D – był dla mnie ulubionym medium do wyrażania tego, co w duszy gra. Potem moje życie związane było ze sztuką trochę w inny sposób. Skończyłam szkołę muzyczną w klasie fortepianu i klarnetu oraz trenowałam profesjonalnie łyżwiarstwo figurowe przez kilka lat. Sztuka zawsze była obecna w moim życiu w różnych formach. Podróże, które odbywałam z rodzicami, szczególnie do Włoch bardzo wpłynęły na moje poczucie piękna i estetyki ale też gustów kulinarnych. W liceum więc sztuka wróciła wraz z przemyśleniami dotyczącymi matury i studiów. Byłam w klasie o profilu biologiczno-chemicznym z zamiarem pójścia na medycynę lub stomatologię. Jednak postanowiłam skierować się w stronę, którą czułam, która była mi bliska – sztukę. Po zajęciach chodziłam na lekcje historii sztuki do Pani Bibliotekarki, która przeprowadziła mnie od starożytności do nowożytności. Chodziłam na bezpłatne wykłady do muzeów, przeczytałam wszystkie podstawowe podręczniki do historii sztuki i tak sama przygotowałam się do matury z tego przedmiotu. Zdałam na Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki na ASP w Krakowie, co było dla mnie nie lada osiągnięciem. Włożyłam w to sporo pracy, w ostatniej klasie liceum co weekend jeździłam do Krakowa na zajęcia z malarstwa i rysunku. W autobusie uczyłam się do matury. Studia były połączeniem tego wszystkiego co lubię: historii sztuki, malarstwa, sztuki dawnej, chemii i nauk ścisłych.

Passion Piece: Nie poprzestałaś na sztuce własnej, malujesz również kopie obrazów. Skąd pomysł na tworzenie takich właśnie dzieł sztuki?
Magdalena: Pierwszą styczność z kopiowaniem obrazów miałam na studiach podczas zajęć z Technik i Technologii Dzieł Sztuki. Czułam się wtedy jak Vermeer z Cezannem razem wzięci. Był to dla mnie trudny przedmiot, nie byłam w tym najlepsza ale sprawiało mi to wiele radości, lubiłam to. Jeśli chodzi o sztukę własną to w malarstwie nigdy się nie odnajdywałam. Twórczo wyrażałam się raczej w rysunku ołówkiem, węglem i tuszem. Dlaczego kopie? Bardzo doceniam dawne techniki mistrzów, to jak je udoskonalali, jak zmieniały się na przestrzeni wieków i co na to wpływało. Teraz obrazy kojarzą nam się raczej z płótnem, a mało kto wie, że podobrazie płócienne zaczęto stosować na szeroką skalę dopiero w XVI w., wcześniej malowano głównie na podobraziu drewnianym, przykładem jest chociaż Mona Lisa Leonarda da Vinci. Lubię czytać traktaty mistrzów np. Vasariego czy Cennino Cenniniego i odtwarzać dawne receptury farb czy spoiw. Czuję się wtedy niczym Alchemik! Poza tym mam wielki szacunek do dawnych technik, malowane w nich obrazy przetrwały przecież kilkaset lat! Jest to trochę niesamowite, prawda?

Passion Piece: Czy klienci chętnie zgłaszają się do twojej pracowni? Jacy artyści interesują ich najczęściej?
Magdalena: Moja Pracownia działa od 5 miesięcy, nie jest to długo ale miałam już kilku klientów. Malowałam kopię obrazu XIX-wiecznego węgierskiego artysty, kopie holenderskiego malarza XVII-wieku a teraz pracuję nad kopią jednego z obrazów Gustawa Klimta – także przekrój jest szeroki. Tworzę kopie pod zamówienie, ale również do mojego sklepu internetowego. Obecnie na ukończeniu jest Koronczarka Jana Vermeera oraz ikona z przedstawieniem św. Franciszka. Kopiami zajmuję się w tzw. “Międzyczasie” konserwacji i oprawy różnych obiektów. Skończyłam oprawę reprodukcji japońskiego obrazu, zajmuję się również konserwacją współczesnego obrazu i ikony.

Passion Piece: Które z zamówień okazało się być najbardziej ekstrawaganckim?
Magdalena: Przed rozpoczęciem kopii obrazu węgierskiego artysty XIX w. klient poprosił mnie czy mogłabym zmienić kilka szczegółów w kopii. Byłam dość sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale oczywiście wysłuchałam propozycji klienta. Zapytał mnie czy mogłabym lekko pogrubić postać kobiety (główną postać na obrazie) tak, aby wyglądała jak w kilkumiesięcznej ciąży. Na obrazie jest postać kobieca trzymająca malucha na rękach, a obok krząta się jeszcze jedno dziecko. Na początku nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać – i nie mówię tego z przekąsem – ale po wysłuchaniu zrozumiałam, że ten pomysł wywodzi się z głębszej historii. Obraz miał wartość sentymentalną dla mojego klienta, a postać kobieca z obrazu przypominała mu jego mamę, kiedy była w ciąży, natomiast dzieci na obrazie – jego rodzeństwo. Zgodziłam się więc na ten pomysł ze względu na tą historię.

Passion Piece: Ikony od zawsze przykuwały moją uwagę pewną magią ukrytą w wizerunkach świętych. Jak pracuje się z tym typem dzieł sztuki?
Magdalena: Maluję ikony z poszanowaniem ich historii i tradycyjnej techniki tempery jajowej. Staram się podkreślać, że nie “piszę” ikon, ale je maluję. Dlaczego? Z szacunku do osób wierzących, szczególnie wyznania prawosławnego i warsztatów mnichów, którzy w inny, bardziej duchowy sposób właśnie piszą ikony. Myślę, że sporo osób – pewnie nieświadomie – używa pojęcia “pisania ikony”, co nie do końca odzwierciedla sposób w jaki te ikony naprawdę powstają. Dla mnie praca z Ikoną to z pewnością jakaś forma medytacji i wyciszenia. Często sama przygotowuję podobrazie, robię zaprawę, szlifuję i poleruję. Przy okazji Ikon wykorzystuję różne techniki pozłotnicze, co wymaga ogromnej precyzji i skupienia. Dbam o każdy szczegół, najmniejszy włosek u brody świętego. Jest to na pewno inna, bardziej relaksująca forma pracy.

Passion Piece: Jesteś dyplomowaną konserwatorką malarstwa, nie jest to popularny zawód. Jaki obraz okazał się być dla ciebie największym wyzwaniem podczas prac konserwatorskich?
Magdalena: Tak, ukończyłam studia na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki w 2019 roku, niedługo przed pandemią. Jeśli chodzi o obraz to największym do tej pory wyzwaniem była dla mnie konserwacja mojego obrazu dyplomowego – przedstawienia Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Przed rozpoczęciem prac autor obrazu nie był znany i – mimo, że nie był to temat mojej pracy – bardzo chciałam dociec jego autorstwa. Temat dyplomu zmienił się więc z konserwacji obrazu na zagadnienia badawczo – konserwatorskie i rozpoznanie warsztatu obrazu. Przyznam, że ja uwielbiam badania, miałam okazję wykonać ich wiele – oczywiście z pomocą specjalistów: fizyków, chemików i fotografów. Interpretacja i porównywanie badań było dość trudne, ale za to szalenie interesujące.

Passion Piece: Co uwielbiasz robić w czasie wolnym? Jakie są twoje hobby?
Magdalena: Oprócz mojej pracy, która jest też moim hobby lubię podróżować, czytać książki (głównie popularnonaukowe ale też te o sztuce), sprawdzać aukcje sztuki, fotografować i smakować – moimi ulubionymi potrawami są te z kuchni włoskiej i bliskowschodniej. Jestem dość aktywną osobą, chociaż raczej introwertyczką, więc mam wiele rzeczy, które lubię robić sama ale np. gotować uwielbiam w towarzystwie i dla ludzi. Przygotowywanie posiłków dla siebie nie kręci mnie tak bardzo jak dla kogoś innego. Moimi popisowymi potrawami są np. kofta w stylu egipskim z ryżem i hummusem lub zapiekane cannelloni – uwielbiam!

Passion Piece: Nad jakim projektem chciałabyś pracować w najbliższej przyszłości? Tym związanym z twórczością własną, a może konserwacją zabytku?
Magdalena: Obecnie pracuję, jak wspomniałam nad kopią obrazu Drzewo Życia Gustawa Klimta i Koronczarki – Jana Vermeera. Udzielam się również w polskim oddziale SIC – Sustainability in Conservation, który promuje ekologiczne i zrównoważone podejście w konserwacji zabytków. Dzielimy się między innymi ciekawymi trikami i mykami pokazującymi jak wykorzystać posiadane już rzeczy w pracy konserwatora. Pracuję też nad 2 projektami, jednym własnym, elektronicznym a drugim, jako część zespołu – myślę, że niedługo o nich opowiem na swoich social mediach.
Passion Piece: Jakim mottem chciałabyś podzielić się z moimi czytelnikami?
Magdalena: Nie mam swojego ulubionego motta, ale poprzez swoją historię chciałabym zmotywować osoby, które boją się rzucić obecną pracę dla własnego biznesu, osoby, które obawiają się, że jako artyści-rzemieślnicy nie poradzą sobie z prowadzeniem firmy, osoby, które uważają że nie są przedsiębiorcze i nie mają drygu do prowadzenia własnej działalności, że WARTO! Zazwyczaj taką opinię słyszy się od osób, które są na swoim od kilku lat i już sporo osiągnęły. Wiele osób demotywuje fakt, że te “plusy” i “benefity” czekają nas po dwóch, trzech lub czterech latach. Sama jestem dopiero na początku swojej biznesowej drogi i owszem, jest ciężko, czasem liczę grosz do grosza, ale satysfakcja z pracy dla siebie, plastyczność godzin pracy, możliwość pracy z domu czy z innych miejsc na świecie na pewno już na początku wynagradza nasze działania. Uważam, że rękodzielnik również może być dobrym przedsiębiorcą i to nie jest umiejętność, z którą się rodzimy, a raczej nabywamy z czasem i doświadczeniem.

Passion Piece: Dziękuję bardzo za tą niezwykle interesującą rozmowę i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli podziwiać twoje kolejne prace!
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by: Magdalena Wsół
Komentarze: no replies