MAROKAŃSKA MIŁOŚĆ, MAROKAŃSKI SEN…
Czy nie jesteście czasem zmęczeni miejscem, w którym mieszkacie od zawsze, które znacie właściwie od podszewki? To ciągłe znużenie i chęć odmiany ciągnie was ku zupełnie innym światom, światom, które mogą potencjalnie odmienić bieg zdarzeń, a przynajmniej powstrzymać od ciągłego narzekania nad własnym losem.
Czasem wyobrażamy sobie zbyt wiele i nie jesteśmy po prostu w stanie sprostać temu, co wykreowaliśmy w swojej głowie. Dlatego warto się na chwilę zatrzymać i pomyśleć czego tak naprawdę chcemy i czy to może uczynić nas szczęśliwymi. Co zaskakujące, nigdy nie znajdziemy na to odpowiedzi, dopóki nie wybierzemy jednej lub drugiej ścieżki, bo tylko wtedy nasze wyobrażenia będą mogły spotkać się z rzeczywistością.
Podróże poszerzają horyzonty, ale tylko wtedy, gdy otworzymy swoje serce i umysł na nowe. Kiedy zrozumiemy, że nasze miejsce, w którym akurat żyjemy, jest tylko drobną częścią świata, który wspólnie tworzymy. Kiedy spostrzeżemy, że łączy nas z ludźmi więcej, niż moglibyśmy sobie wyobrazić, nawet jeżeli mówimy innymi językami i wychowaliśmy się w zupełnie innych kulturach.
A co jeśli w czasie tej naszej dosłownej i mentalnej podróży, znajdziemy towarzysza i zarazem miłość naszego życia? Kiedyś ktoś mi powiedział, że teraz na naszą relację jest zły czas, ale tak naprawdę nigdy czas nie będzie idealnym, zawsze jest na coś zbyt wcześnie lub zbyt późno, jest zbyt łatwo lub zbyt trudno, tych zbyt mogłabym tutaj mnożyć bez końca. Najważniejszym jest wskoczyć do jednego pociągu nim ten odjedzie i cieszyć się swoim towarzystwem oraz możliwością wspólnego poznawania świata.
Mam ogromną przyjemność przedstawić wam moją dzisiejszą rozmówczynię – Katelynn Sortino – dziewczynę, która nie bała się udać w nieznane, aby rozpocząć podróż nie tylko w inne części świata, ale również w głąb siebie, a co najpiękniejsze w czasie tej podróży towarzyszy jej mąż, który okazał się być jej prawdziwą bratnią duszą.

Passion Piece: Czy mogłabyś powiedzieć moim czytelnikom kilka słów o sobie?
Kate: Mam na imię Katelynn, pochodzę z Alaski, ale obecnie mieszkam w Maroku, a dokładnie od maja 2021 roku. Gdy dorastałam, nigdy nie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, aby podróżować poza stan, a co dopiero mówić o innym kraju. Nie odbyłam żadnej międzynarodowej podróży aż do 2017 roku, a nawet wtedy było to bardzo ograniczone. Przez większość czasu prowadziłam normalne alaskańskie życie. Praca, przyjaciele, spacery z psem, spłacanie studenckiego kredytu, pojedyncze wycieczki, ale podróżowanie nigdy nie było większą częścią mojej tożsamości.
W 2018 roku mój pies zginął tragicznie na moich oczach. To szczerze mnie rozbiło, pogrążyłam się w poważnej depresji. Kiedy to w trakcie mojego smutku przypadkowo obejrzałam nagranie na YouTube – o parze, która odkładała pieniądze, by później podróżować przez rok, tak więc postanowiłam w tym właśnie momencie, że to będzie mój nowy cel w życiu. To stało się rzeczą, dla której żyłam.
Dlatego też zaczęłam następną pełnoetatową pracę na nocną zmianę (pracując ponad 80 godzin tygodniowo), sprzedałam większość swoich rzeczy, w szybkim tempie spłaciłam wszystkie moje kredyty i długi, by oszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy i podróżować przez rok, może dwa, jeżeli byłabym w miarę oszczędna. Sprzedałam samochód i pozbyłam się mieszkania, byłam przygotowana do wyjazdu… w czerwcu 2020 roku. Oczywiście, to się nie wydarzyło z powodu Covid-19. Trajektoria całego mojego życia ponownie się zmieniła, ale wszystko skończyło się dobrze.
Passion Piece: Jesteś dziewczyną z Alaski, która zdecydowała się zmienić miejsce zamieszkania i przeniosła się do Maroka. Co sprawiło, że wybrałaś tak egzotyczne państwo?
Kate: Kiedy latem 2020 utknęłam znów na Alasce, dzięki covidowi, zaczęłam przeglądać międzynarodową aplikację randkową. Maroko było zawsze pierwszym miejscem, które planowałam odwiedzić w czasie mojej podróży dookoła świata, dlatego chciałam sprawdzić czy znalazłabym tam ciekawą osobę, z którą mogłabym porozmawiać. I oto poznałam swojego obecnego męża! Gdy tylko w pełni się zaszczepiłam, poznaliśmy się, a reszta to już historia. Wróciłam do Stanów Zjednoczonych, sfinalizowałam odejście z pracy i przeprowadziłam się do Maroka. Było dla mnie oczywistym, że to ja powinnam przeprowadzić się, niż odwrotnie, ponieważ i tak planowałam wyjazd, a mój mąż jest bardziej zakorzeniony tutaj, niż ja byłam na Alasce.
Passion Piece: Odnalezienie miłości jest warte wszystkiego na tym świecie. Jednak opuszczenie wszystkiego, co znałaś tak dobrze, mogło nie być tak łatwym, jak mogłoby się zdawać. Czy było ci trudno zmierzyć się z tak skrajnie różną rzeczywistością na samym początku twojego pobytu?
Kate: Tak i nie. Szczerze, nie bałam się, ponieważ nie miałam wiele do stracenia. Byłam gotowa na to, by opuścić Alaskę (i tamtejsze brutalne, mroczne zimy). Pracowałam dużo, głównie żeby spłacić moje kredyty studenckie i byłam wypalona. Moją mantrą podczas tych pierwszych przerażających miesięcy wyjazdu i zamykania starych spraw było następujące zdanie: „Zawsze mogę wrócić. Zawsze mogę wrócić. Jeżeli nie wyjdzie, to Alaska wciąż tutaj będzie!”. W głębi serca wiedziałam, że byłam gotowa na coś innego, a pomysł, żeby pozostać w tej samej monotonnej rutynie był straszniejszy, niż przeprowadzka na drugi koniec świata. Wiedziałam, że byłam gotowa.

Passion Piece: Co kochasz w Maroku? Czy jest coś czego nie lubisz w szczególności?
Kate: Maroko jest skomplikowanym państwem. Mam odczucie, że albo je kochasz, albo nienawidzisz, albo kochasz (ale nic z tym uczuciem nie robisz). Nie jest to miejsce, które pobudza obojętność. Myślę także, że to jak dużo masz miłości w stosunku do Maroka zależy od tego czy mieszkasz tutaj, czy nie. Znam wielu ludzi, którzy odwiedzili Maroko, nawet wielokrotnie w ciągu wielu lat, którzy postrzegają ten kraj z zupełnie innej perspektywy niż ktoś, kto właściwie tutaj mieszka, dzień w dzień.
Nie lubię tego miejsca w szczególności, ale mogę szczerze powiedzieć, że jestem tutaj o wiele szczęśliwsza, niż byłam na Alasce. Wiem, że to brzmi sprzecznie, ale jest to także kraj wielu sprzeczności. Życie jest cięższe, bardziej frustrujące, bardziej skomplikowane i bolesne, ale jest również o wiele bardziej interesujące i mniej stresujące niż w Stanach Zjednoczonych. To znaczy, niektóre aspekty życia są bardziej stresujące, ale ogólny klimat i energia nie są powiązane z szybkim tempem pracy, sporym niepokojem czy napięciem, tak jak w Stanach Zjednoczonych.
Maroko jest także ekstremalnych miejscem. Podczas, gdy inne kraje są na granicy neutralnego „do zaakceptowania” czy „w porządku”, mam poczucie, że Maroko jest zarówno wspaniałe, jak i okropne, zdumiewające, jak i nędzne, a wszystko w zależności, na którą stronę ulicy akurat spoglądasz. Są niektóre części tego kraju, które są niesamowicie piękne, natomiast inne są ohydne. Niektórzy ludzie są niesamowicie mili i wspaniałomyślni, a niektórzy tak zupełnie dla sportu, czekają tylko na to, aż powinie ci się noga. To jest bardzo, bardzo podzielone i skomplikowane miejsce. Myślę, że to nastawienie odzwierciedla się w samych Marokańczykach. Jeżeli zapytasz 100 miejscowych, podadzą ci oni 100 różnych perspektyw związanych z tym krajem. Niektórzy nie mogą pojąć, jak można byłoby opuścić to miejsce. Natomiast inni oddaliby wszystko i opuścili ten kraj, bez zbędnego zadawania pytań.
Ja jestem raczej gdzieś pośrodku. Nie jestem nieszczęśliwa, ale niekoniecznie widzę siebie zapuszczającą tutaj korzenie czy zostającą tutaj na zawsze. Po prostu są pewne rzeczy, które sprawiają, że to potencjalnie niesamowite państwo staje się czymś, w czym nie chcę brać udziału długoterminowo. Można wyczuć tutaj korupcję, która istnieje w każdym aspekcie codziennego życia. Bezpieczeństwo, warunki sanitarne i usługi publiczne są niesamowicie niedofinansowane, nie dlatego że nie ma na to pieniędzy, ale dlatego że przedsiębiorcy i politycy pochłaniają tak dużo pieniędzy omijając skarbówkę, że dla przeciętnej osoby nie zostaje tego już wiele. To znaczy, że możesz mieć dostęp do czystej wody pitnej, ale może być ona również zatruta przez lokalną fabrykę. Nigdy nie wiesz, a nikt nie jest chętny na to, by udzielać ci jakichkolwiek odpowiedzi. A to są zbyt ważne pytania, żeby nie uzyskiwać na nie odpowiedzi. Jest pewien poziom politycznej i zbiorowej odpowiedzialności, którą brałam w Stanach Zjednoczonych za pewnik, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak źle może to wyglądać w innych miejscach na świecie.
Passion Piece: Jakiej rady udzieliłabyś każdej dziewczynie, która chciałaby osiedlić się w zupełnie innym kraju, nie tylko w kwestii jego geograficznego położenia, ale także kultury i religii?
Kate: Zachęciłabym ją do wyjazdu. Teraz. Nie czekaj na to, aż wszystko będzie idealne, tak jak ja to robiłam (ponieważ nigdy nie będzie). Wiele z tych rzeczy, które powstrzymywały mnie od działania według moich pragnień, by porzucić tradycyjne życie były związane ze strachem, że to wszystko nie wyjdzie. Bałam się, że skończę gdzieś po drugiej stronie świata, zdesperowana i samotna. Pamiętaj o tym, że możesz zawsze wrócić do domu, jeżeli coś nie wyjdzie.
Jeżeli chodzi o aklimatyzowanie się do kultury i religii, moim zdaniem jest to ta część, która sprawia, że podróżowanie i przeprowadzka są tak ekscytującymi. Świat jest o wiele większy, bardziej dynamiczny, bardziej interesujący, niż nam się zdaje, kiedy jesteśmy w naszym małym kąciku. Fascynującym jest to, gdy zauważamy, że sprawy, które wydawały nam się być tak ważnymi, kiedy byliśmy w domu, nie są nawet czymś, co przemknęłoby przez myśl reszcie świata. To pozwala nam spojrzeć na nasze problemy i zmartwienia z szerszej perspektywy.
Mając na uwadze powyższe, teraz kiedy mieszkam za granicą, widzę jak niełatwą sprawą jest zintegrowanie się z inną kulturą. Dla ludzi wywodzących się z innych kultur może być trudnym integrowanie się w Stanach Zjednoczonych, ale sądzę, że jest to definitywnie łatwiejszy proces dla nich, niż odwrotnie. Ze wszystkimi swoimi problemami, Stany Zjednoczone są niesamowicie zróżnicowanym miejscem. Mieszkają u nas ludzie z różnych krajów, środowisk, tożsamości etnicznych. Większość świata nie jest taka. Wielka jego część jest o wiele bardziej zaściankowa i ma większe przywiązanie do tożsamości kulturowej, językowej czy religijnej, dlatego może być bardzo ciężko w takich miejscach się zintegrować.
Jeżeli zwrócisz uwagę na jakąkolwiek grupę expatów, zauważysz właśnie to. Osoby mieszkające na obczyźnie chcą gromadzić się wspólnie, niekoniecznie dlatego, że nie chcą angażować się w kulturę kraju, w którym mieszkają, ale dlatego, że może to być trudne. Ciężko jest nawiązać kontakt na poziomie psychologicznym, ale także jeżeli chodzi o sam język. Uczę się Darija (marokańskiego arabskiego), ale nie jestem jeszcze blisko poziomu konwersacyjnego. Wielu lokalnych mieszkańców nie chce być ze mną, kiedy borykam się z zamawianiem czegoś z menu, a co dopiero, kiedy staram się przeprowadzić jakąś mającą sens rozmowę (i nie winię ich za to).
Mówię to wszystko, żeby zaznaczyć, że nic nie wiem. Ten proces nauczył mnie dokładnie tego, że niewiele wiem o świecie, a mój światopogląd zmienia się codziennie, jeżeli nawet nie co godzinę. Jestem pewna tego, że moja rada, której udzieliłabym teraz, byłaby zupełnie inna, niż rada, której udzieliłabym za rok.

Passion Piece: Jesteś autorką i założycielką blogów, które prowadzisz – Cross Culture Love i Kate Sortino. Co mogą znaleźć twoi czytelnicy odwiedzając te strony?
Kate: Zawsze ciągnęło mnie do pisania. Nawet wtedy, kiedy pracowałam na dwóch pełnych etatach, spędzałam wiele wolnego czasu na pisaniu o rzeczach, które mnie interesowały, dzieliłam się myślami, których chciałam się pozbyć z głowy, perspektywami, które chciałam przelać na papier. Kocham pisać. KateSortino.com było bardziej miejscem, w którym zbierałam swoje prace pisemne. Nie miałam większego celu dla tej strony, dlatego byłam zdziwiona, gdy zaczęłam zyskiwać ruch internetowy pozyskiwany z przeglądarki Google. Moja reakcja była taka: „Nie gadaj… Ludzie odnajdują to, o czym mówię! Internet jest magią!”.
CrossCultureLove.com zaczęło się jako sposób na uwolnienie mojej nerwowej podróżniczej energii. Przeprowadzenie się do nowego kraju z językiem, który jest prawdziwym wyzwaniem było dla mnie trudne na samym początku. Jestem przyzwyczajona do bycia całkowicie niezależną, więc przejście z w pełni niezależnej kobiety do kogoś, kto nie może nawet bez żadnych problemów przywołać taksówki, było wycieńczające. Zebrałam trochę tej mentalnej energii i założyłam wraz z mężem bloga poświęconego podróżom, związkom oraz stylowi życia. W głębi serca jesteśmy oboje żądni przygód, więc pomysł pracowania nad tym projektem wspólnie, był dla nas obojga ekscytującym doświadczeniem. I dało mi to coś konkretnego, na czym mogłam się skupić.
Passion Piece: Gdzie szukasz swoich inspiracji? Jakimi kryteriami kierujesz się podczas wybierania tematu, który chcesz akurat omówić i podzielić się nim ze swoimi odbiorcami?
Kate: Czuję, że inspiracja jest wszędzie! Jest o wiele więcej tematów, o których chciałabym pisać, niż czasu, który mogę na to poświęcić. Maroko jest jednym z miejsc, do których wielu ludzi już miało okazję podróżować, ale niewielu pisało o tutejszym życiu. Sądzę, że spora część tego kraju jest jeszcze w dużej mierze offline, a jest wiele fantastycznych źródeł, biznesów, stowarzyszeń oraz ludzi, o których powinno się mówić.
Jest to więc to, co staram się zrobić. Część tej strony poświęcona jest stylowi życia i opiniom. Ale staram się także tworzyć konkretne źródła, takie jak comprehensive list of active animal associations / pełna lista aktywnych towarzystw przyjaciół zwierząt (nie było takiego źródła wcześniej, a przynajmniej mnie nie udało się takiego odnaleźć) albo lista ponad 40 Moroccan Arabic resources and private teachers /40 zasobów i prywatnych nauczycieli marokańskiego języka arabskiego.
Staram się odnajdować rzeczy, które byłyby mi przydatne, kiedy pierwszy raz się tutaj przeprowadziłam i buduję taki zestaw informacji dla innych ludzi. Nie chciałam, żeby ten blog był poświęcony tylko i wyłącznie Maroku, ponieważ nie jestem pewna czy zostaniemy tutaj na zawsze. Kochamy podróżować, więc mamy nadzieję zwiedzić sporą część świata. Chcę móc dzielić się naszymi spostrzeżeniami na tej internetowej platformie, niezależnie od tego, gdzie się w przyszłości udamy.
Passion Piece: Dlaczego podróżowanie jest tak atrakcyjne dla ciebie i twojego męża? Jak może ono zmienić życie i czego można się nauczyć z tak wyzwalającego doświadczenia?
Kate: Oboje jesteśmy ciekawymi świata ludźmi. Jesteśmy zainteresowani tym, jak ludzie myślą, jak żyją, jak spędzają czas, co cenią. Myślę także, że oboje łatwo się ekscytujemy. Jesteśmy super podjarani niesamowitym zachodem słońca, piękną budowlą czy dzikimi zwierzętami.
Przed poznaniem mojego męża podróżowałam trochę samodzielnie, jestem wdzięczna za to, że mogłam to zrobić. Trzeba tutaj powiedzieć, że podróżowanie solo ma oczyszczającą moc samodzielnego poznawania świata. Myślę, że można się wiele o sobie nauczyć podróżując samodzielnie. Sądzę również, że dowiesz się sporo o swoim partnerze, gdy będziesz z nim podróżować. Będziesz wiedzieć, co jest dla niego ważne i w jaki sposób postrzega świat.
Passion Piece: Czym się pasjonujesz? Czy masz jakieś specyficzne hobby?
Kate: Jesteśmy świeżo po ślubie, więc to wypełnia mi większość czasu. Spędzamy go wiele na wspólnym gotowaniu, bawieniu się z naszym psem, chodzeniu na siłownię, uczeniu się niemieckiego, pisaniu artykułów, a także zwiedzaniu Maroka. Każdą wolną chwilę spędzam na pracowaniu, pisaniu czy cieszeniu się moją niewielką rodzinką. Uczę się także gotować, co jest do pewnego stopnia ekscytujące, ponieważ szczerze myślę, że staję się coraz lepszą kucharką.
Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w Stanach Zjednoczonych, przynajmniej dla mnie, gotowanie oznaczało głównie podgrzewanie gotowych dań lub łączenie ze sobą różnych mrożonych składników. Tutaj, w Maroku, właściwie muszę wyciągać różne sezonowe i świeże warzywa prosto z ziemi, a mięso odbierać prosto od rzeźnika i dopiero zamieniać to wszystko w posiłki.
Kiedyś wstydziłam się tego, że byłam jedną z tych osób, które nie mają zbyt wielu pasji czy hobby, ale wydaje mi się, że wyrobiłam się troszkę w tej kwestii. Moją pasją jest moja rodzina, podróżowanie, pisanie, uczenie się, poznawanie nowego. Nie jestem kreatywną osobą, muzykiem, artystką, cukiernikiem i to jest dla mnie okay.
Passion Piece: Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
Kate: Nie mam pojęcia. Jeżeli powiedziałabyś mi nawet 5 lat temu, że będę mieszkała w Północnej Afryce, pomyślałabym, że jesteś nieźle stuknięta. Nawet nie staram się zgadywać na jakim kontynencie będę, a tym bardziej dowiedzieć się czegoś bardziej konkretnego i to właśnie mi się podoba. Skłaniam się ku pomysłowi, że nie muszę prowadzić tradycyjnego trybu życia. Planujemy trochę zaoszczędzić, żeby wybrać się na dwuletnią podróż, którą początkowo planowałam, ale tym razem wspólną z mężem, post-covidową. Ale kto wie, kiedy to wszystko nastąpi?

Passion Piece: Jakim mottem chciałabyś podzielić się z moimi czytelnikami?
Kate: Myślę, że jeden cytat, który przyległ do mnie na długie lata, i którym chciałabym się podzielić, byłby ten Marcela Prousta: „Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu”. Ludzie są ludźmi wszędzie. Wszyscy chodzą do pracy, wychowują dzieci, spacerują wokół domu, chodzą do sklepu spożywczego. Każde miejsce, w którym zdarzy ci się być, jest celem podróży dla kogoś, kto nigdy tego nie doświadczył. Uczę się cieszyć miejscem, w którym jestem, staram się nie mieć ciągłego pragnienia, żeby oglądać nowe krajobrazy. Jeżeli twoją jedyną przyjemnością jest nowość, nigdy nie będziesz w pełni spełniona, nie ważne jak daleko pojedziesz czy jak szybko tam dotrzesz.
Passion Piece: Dziękuję bardzo za tą niezwykle inspirującą rozmowę i życzę ci spełnienia wszystkich twoich podróżniczych marzeń!
Do usłyszenia!
Wasza,
Passion Piece
Photos by: Katelynn Sortino
Komentarze: no replies